sobota, 29 marca 2014

Rozdział 5


Kiedy nie masz przy sobie kogoś bliskiego to trudno walczyć o cokolwiek.
Ona jest moim wszystkim. Bez niej nic nie ma sensu.


Oczami Oskara
Położyłem ją prosto obok siebie zacząłem robić masaż serca a następnie sztuczne oddychanie. Minęło chyba już pół godziny a karetki jak nie było tak nie ma. Wiktoria nadal nie oddycha jej serce nie zaczęło ponownie bić
-Nie rób mi tego nie możesz!!!Wiktoria błagam walcz!!! Masz, dla kogo żyć!!! Kocham cię!!! Proszę tylko walcz. Kurwa gdzie jest ta cholerna karetka?!!-Wtedy z góry zbiegł mały chłopczyk, kiedy zobaczył mnie leżącego nad Wiktorią podbiegł do mnie zaczął walić mnie swoimi drobnymi pięściami
-Zostaw moja siostrę zostaw ją!!!- Filip kompletnie o nim zapomniałem.
- Zabierzcie go stąd!-Kuba wziął małego jednak wyrwał się mu i podbiegł do Wiktorii zaczął przytulać się do niej.Następnie przez płacz mówił.
- Wiktoria obudź się on już sobie poszedł. Wiktusiu nie śpij. Proszę cie wstań.Chodźmy stad on tu może wrócić. Siostrzyczko proszę cię wstań wiktoruś….- Kuba złapał małego tym razem mocniej i wyprowadził go z salonu. Ja wróciłem do reanimacje. Ona nadal nie dawała żadnego znaku życia.
-On cie teraz potrzebuje ja też cie potrzebuje. Dziewczyno ruszaj ten swój tyłek i do cholery wracaj do nas!!! Nie pozwolę ci odjeść rozumiesz!!!Kurwa Wiki jesteś silna wiem ze dasz rade- Wtedy stał się cud. Wiktorii wróciły czynności życiowe.- Dziękuje, dziękuje!!! Walcz dalej nie poddawaj się.- W końcu pojawiła się ta karetka. Zabrali ją do szpitala. Pojechałem razem z nią.
Następnego dnia
Całą noc spędziłem w szpitalu czekając na wynik operacji. Już szóstą godzinę znajdowała się na bloku operacyjnym a ja nie miałem pojęcia, co się z nią dzieje. Filipem zajęła się mama Julki.Jest psychologiem wiec mam nadzieje, że odpowiednio się nim zaopiekuje. Wszyscy później dołączyli do mnie. Panowała między nami kompletna cisza. Żadne z nas nie było w stanie nic powiedzieć żadne słowa i tak nie wyraziłyby, co każdy z nas czuł. Nie życzę nikomu takiego uczucia. Najgorsza w tym wszystkim jest bezsilność nie jesteś w stanie pomóc najbliższej ci osobie możesz tylko patrzeć jak umiera jak cię zostawia.  Krążyłem po korytarzu. Nie widziałem, co z sobą zrobić. Nie potrafiłem tak bez czynnie siedzieć i czekać. Ona nie może umrzeć. Nie dopuszczam takiej myśli. Ona przecież musi przeżyć. Jest silna da rade. Nagle z sali wyszedł doktor, który operował Wiktorie. Podbiegłem do niego
-Co z nią?
- A kim pan jest? Ktoś z rodziny?
- Jestem jej chłopakiem. Czy ona yyy… żyje? - Głos drżał mi, mimo że próbowałem mówić spokojnie. Obawiałem się najgorszego. Na swoim ramieniu poczułem czyjąś rękę. Był to Maks przytulając do siebie wciąż płaczącą Julka starał się i mi dodać otuchy.
-Tak żyje jej stan jest niestabilny ta doba będzie decydując. Zapraszam do mojego gabinetu- Na słowa ze Wiktoria nadal jest wśród żywych ulżyło mi. Kamień spadł mi z serca. Wszyscy odetchnęliśmy z ulgą. Udaliśmy się za lekarzem do gabinetu
-A, więc kto z was udzielił jej wczoraj pierwszej pomocy?
- To ja. Ale co z nią?
- Uratowałeś jej tym życie. Teraz będziecie musieli wykazać się ogromna cierpliwością. Dziewczyna zapadła w śpiączkę nie wiadomo czy się obudzi. Nie jesteśmy też wstanie określić czy z mózgiem wszystko w porządku. Jest możliwość ze po przebudzeniu będzie sparaliżowana lub straci pamięć Rozważamy wszystkie możliwości.
- Boże ona nie może być sparaliżowana. Przecież ona tak kocha siatkówkę. Ona się załamie jak nie będzie mogła grać- Wiedziałem, że Sandra ma racje. Siatkówka to jej całe życie. Kocha grać. To zawsze dawało jej najwięcej szczęścia.
- A jeśli straci pamięć to nie będzie nic pamiętała?
-Zależy jak wielki będzie uraz. Istnieje też możliwość ze dopiero po pewnym czasie ją odzyska. Na razie jednak nie jestem w stanie nic powiedzieć. Okaże się po wybudzeniu. Zrobimy konieczne badania i wyniki pokażą, co z nią. Teraz będzie potrzebne jej ogromne wsparcie. Ale widzę, że przyjaciół jej nie brakuje. Teraz powiedzcie, co się stało? Niestety jestem zobowiązany wezwać policję na jej ciele zobaczyłem siniaki i zadrapania. Widać, że przed upadkiem z kimś się szarpała.
- To jej ojciec. On ją tak załatwił – Powiedziałem przez zaciśnięte zęby. Krew się we mnie gotowała na samą myśl o tym bydlaku. Najchętniej bym go zabił, ale wiem ze teraz jestem potrzebny Wiktori. Jak powiedział lekarz tak zrobił wezwał policję przesłuchała nas wszystkich. Na szczęście przesłuchanie nie trwało długo szybko mogłem wrócić do szpitala. Na korytarzu policyjnym zauważyłem Filipa. Płakał w ramionach jakieś kobiety. Była to staruszka na oko miała z sześćdziesiąt lat. Gdy mały mnie spostrzegł powiedział coś na ucho staruszce następnie oboje do mnie podeszli.
- Ty pewnie jesteś Oskar. Chciałam ci podziękować że ją uratowałeś -Kobieta od razu wzięła mnie w ramiona. W moich oczach na samą myśl o Wiki pojawiły się łzy. Po chwili  oderwała się ode mnie – Jak mam ci się odwdzięczyć młodzieńcze ?
  - Nie ma, za co pani dziękować i nic od pani nie chce. Mogłem ją uchronić przed w tym wszystkim, ale oczywiście jestem idiotą i tego nie zrobiłem.- Taka była prawda nie czułem się jak bohater czy coś w tym stylu. To, że ona leży w szpitalu to moja winna.- A teraz przepraszam, ale muszę już iść. Trzymaj się mały. Pamiętaj jak coś to zawsze możesz na mnie liczyć. Dowidzenia.
- I tak dziękuje. Nie obwiniaj się. To nie twoja wina. Dowidzenia.
***
Stałem przed wejściem do Sali gdzie leży Wiktoria. Lekarz pozwolił na krótką wizytę. Otworzyłem powoli drzwi. W pokoju panował pół mrok. Ściany były beżowe.Naprzeciwko mnie znajdowało się okno a obok niego łóżko, na którym leżała Wiktoria. Podłączona była do mnóstwa urządzeń i kroplówek. Na jej widok od razu zebrało mi się na płacz. Jej policzki były zapadnięte. Twarz spokojna niewyrażająca żadnych emocji. Na ramionach widniały potężne siniaki. Poszedłem do niej i delikatnie pocałowałem ja w czubek głowy. Następnie usiadłem obok łóżka łapiąc ja za dłoń.
- Cześć poczuciu. Stęskniłem się za tobą.
Wiesz, co księżniczko? Przepraszam cie za wszystko. To moja winna mogłem nie otwierać tych cholernych drzwi. Mogłem uchronić cię przed wszystkim . Wiem jestem debilem. Wiki ja cie tak bardzo przeprasza. Obiecuje ci, że jak się tylko obudzisz to zabiorę cie stad daleko nie pozwolę już nigdy cię skrzywdzić. I nie martw się Filip jest pod dobra opieką. Zaopiekowała się nim wasza babcia. Poznałem ją wydaje się całkiem miła staruszką już wiem, po kim masz takie oczka. Twój ojciec o ile można nazwać tak tego człowieka zapłaci za twoją krzywdę. Nie od pusze bydlakowi.
 Wikuś słoneczko ty moje proszę cie nie zostawiaj mnie tu samego. Bardzo mi jesteś potrzebna.. Przecież to ty nas wszystkich podnosisz na duchu. Potrafisz każdego pocieszyć nawet w tragicznej sytuacji. Po za tym, kto będzie mnie od idiotów kretynów wyzywał? Kto będzie mnie walił w łeb jak zasłudze? Kogo ja będę pilnować na imprezach. Nie ma takiej osoby, która będzie w stanie zastąpić mi ciebie. Nikt nie ma tak cudnego uśmiechu jak ty. Za każdym razem jak słyszę twój uroczy śmiech sam się uśmiecham. Jesteś osobą, z którą mogę porozmawiać o wszystkim. Jedynie ty rozumiesz mnie jak nikt. Przecież to ty jesteś częścią mojego życia. Wiesz nigdy ci tego nie powiedziałem i żałuje, ale ja ….. Ja cie chyba kocham. Tak kocham cię!!! Wiktoria walcz dla mnie dla nas wszystkich. Przecież wiesz ze moje życie bez ciebie będzie bez sensu. Ja nie chce tu być bez ciebie.Chce byś była ze mną w najważniejszych chwilach mojego życia. Chce byś w nim uczestniczyła. Wiktusiu ty moja wracaj …proszę….- Łzy leciały mi strumieniami.  Ta sytuacja zdecydowanie mnie przerosła. Nie umiem siedzieć obok niej i tak po prostu czekać. Czemu to właśnie ją spotkało? To ja wolałbym leżeć tu a nie Ona. Nie zasłużyła na to. Boże proszę nie zabieraj mi jej. Błagam. Zrobię wszystko tylko niech ona do cholery przeżyje niech wróci do nas. Błagam..Usłyszałem otwierające się drzwi od Sali. Odwróciłem się w tamtym kierunku zobaczyłem Julkę.
-Cześć. To może ja nie będę przeszkadzała przyjdę później
- Chodź ona potrzebuje nas wszystkich.
- Oskar mogę cię o coś zapytać?
- Tak
- Czy ty wiedziałeś ….no wiesz o jej problemach rodzinnych?
- Dowiedziałem się wczoraj. Przez przypadek byłem światkiem kłótni jej rodziców . Potem mi wszystko opowiedziała.
-Czemu ona nie powiedziała nam tego wcześniej?
-Bała się . Obawiała się ze odwrócimy się od niej. Nie chciała też litości.
- Ty ją kochasz prawda ?- To pytanie totalnie mnie zaskoczyło. Sam nie wiedziałem co powiedzieć .Tak zależało mi na niej jak na nikim innym. Patrząc w jej oczy, widzę kogoś, z kim chciałabym spędzić życie. Bez niej nic nie jest takie same to ona sprawia ze każda chwila jest wyjątkowa. To z nią mogę pogadać o wszystkim. Ona zawsze mnie cierpliwie słucha i jak trzeba opieprza. Troszczy się o mnie przy niej czuje się ważny .Więc moja odpowiedz brzmi– Tak.- Jak wariat dodałem już w myślach.
Oczami Julki.
Siedziałam w Sali gdzie leżała moja przyjaciółka. Oskar musiał wrócić na chwile do domu, bo jego rodzice zostali wezwani przez policję a on musiał im to wytłumaczyć. Nadal nie potrafię pojąc tego, co sie wydarzyło się. Mam wrażenie ze zaraz się obudzę i znowu wszystko będzie jak dawniej. Wiktoria była, co ja mówię jest dla mnie jak siostra. To ona zawsze ze mną była. Mogłam zawsze u niej znaleźć oparcie. Ona pomagała mi we wszystkim. To dzięki niej jestem z Maksem. Ona sprawiała ze wszyscy staliśmy się jedną wielką rodziną.
- Wiktorio Grzymska jestem na ciebie wściekła. Jak mogłaś mi nie powiedzieć? Przecież wiesz, że bym ci pomogła. Wszyscy byśmy ci pomogli. Jesteś idiotką, że tego nie zrobiłaś. Idiotką, ale moją kochaną. I jak w końcu raczysz się obudzić to tak ci przyłożę, że znów tu wylądujesz. I zamiast tak leżeć i beztrosko spać to wzięłabyś się do roboty. Wiktoria my tu wszyscy na ciebie czekam. I nawet nie waż mi się odejść, bo wtedy obiecuje znajdę cie w tym pikle czy gdziekolwiek będziesz i ponownie cie zabije. Kocham cie ty moja głupoto. – Poczułam ze ktoś mnie obejmuje od tyłu. Od razu rozpoznałam zapach jego perfum. To był Maks. – Długo tu jesteś?
- Nie. Jakąś chwilkę. Jak się trzymasz?
- A jak się mam trzymać leży tu moja przyjaciółka, ja nie chce by ona umarła…
- Już cichutko skarbie. Zobaczysz ten wredny babsztyl jeszcze nam nieźle da w kość. Znasz wiktorie wiesz, jaka ona jest. Nigdy nie odpuszcza. Tak będzie i tym razem.
- Maks ja nie chce jej stracić
- Ej kotek nie stracisz . Musisz być teraz silna. Wszyscy tacy musimy być. Ona na pewno potrzebuje naszego wsparcia w tym wszystkim . Po za tym jak się obudzi na pewno nie będzie chciała patrzeć na twoją zapłakaną buźkę tylko na kochany uśmiech .
***
Siedzieliśmy na nad łóżkiem Wiki. Po pewnym czasie dołączyli do nas Kuba i Sandra no i Oskar. Siedzieliśmy wszyscy w ciszy. Każdy był zatopiony w swoich myślach. Ja siedziałam na kolanach u mojego chłopaka. Sandra obok Kuby. A Oskar przy łóżku ciągle ściskając jej dłoń.Nagle odezwał się Kuba. Wszyscy skierowaliśmy swoje spojrzenia w jego stronę
-Siedzimy tu jak by ona już umarła a do cholery tak nie jest. Weźmy się wszyscy w garść. Wiktoria jest naszą przyjaciółką i dlatego my zamiast płakać tu i użalać się powinniśmy zrobić wszystko by ona chciała tu wrócić. Nie jesteśmy w stanie zrobić wiele ale nawet te drobne rzeczy mogą spowodować że ona nas nie zostawi.

-  Kuba masz rację nie możemy teraz się poddawać przecie ona do nas wróci prędzej czy później .- Mam taką nadzieję dodałam w myśli.
__________________________________________________
Mam nadzieje ze rozdział wam się spodoba :)

6 komentarzy:

  1. Dłuuugaśny. Najważniejsze, że przeżyje. Oskar wyznający jej miłość to było słodkie :)
    Miejmy nadzieję,że z jej pamięcia będzie wszystko dobrze no i że odzyska przytomność. Czekam na nexta. Weny ! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi się spodobał, tylko brakowało mi tu Wiktorii i jej tekstów, no ale cóż dziewczyna w końcu walczy o życie. Mam głęboką nadzieję, że ona przeżyje, ale coś czuję, że straci pamięć. Chyba, że się mylę xD
    W każdym bądź razie życzę dożo weny, bo czekam nn.
    Natalia ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pseplasam za spam :*

    Blancka właśnie wyszła z poprawczaka .Te parę lat powinno dać jej nauczkę , ale ona zamiast się zmienić zostaje Dillerem narkotyków .
    Zaczyna ćpać i wpada w nałóg .
    Gdy kończą się pieniądze jej "przyjaciele " by się jej pozbyć wysyłają ja na odwyk.

    Zamknięta dziewczyna w czterech pustych ścianach poznaje młodego lekarza , który chce jej pomóc .
    Jednak czy nie zbyt mocno wkręcił się w pomaganie upartej Blan ?
    Co powie na to jego zona gdy dowie się o romansie swojego męża ?

    -Harry

    ~*~

    Zapraszam na Rehab

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj. :) Właśnie przypadkiem wpadłam na Twojego bloga, a z racji tego, że nie ukrywam, że szukam czytelników i do tego mam chwilę wolnego czasu, postanowiłam zagłębić si w treść Twojej opowieści. Przeczytałam rozdziały, ale pozwól, że opiszę je pokrótce, bo bardziej chciałabym się skupić na jednej osobie, która szczególnie utkwiła mi w głowie.
    W życiu nie można mieć wszystkiego, co ten blog idealnie pokazuje. Wiktoria nie ma idealnej relacji z rodziną, ale za to w jej życiu trafili sie przyjaciele, którzy wspierają ją, a to moim zdaniem jest największe szczęście. Ma też swoje ciekawe zainteresowania, z tego co wywnioskowałam uwielbia siatkówkę i to jest jej największa pasja.
    Dziewczyna miała nieszczęśliwy wypadek, ponieważ pobił ją ojciec. Na samą myśl o tym przeszedł mnie dreszcz. Bardzo jej współczuję i po cichu cieszę się, że ja żyję w normalnej rodzinie, gdzie nie ma miejsca na agresję. Ale to tak na marginesie. :>
    No i teraz czas na Oskara. Jestem zachwycona jego postawą. Zachował zimną krew i ocalił dziewczynę. Nie poddawał się mimo tego, że przez długi czas nie dawała żadnych oznak, że jednak żyje. Widać, że naprawdę mu na niej zależy i jest dla niego kimś ważnym. Zrobił najcudowniejszą rzecz, jaką tylko mógł zrobić dla swojej miłości- ocalił jej życie i mam nadzieję, że Wiktoria doceni jego wielkie staranie. Nie jedna osoba na jego miejscu spanikowana czekałaby na przyjazd karetki.
    Bardzo wzruszył mnie wątek, w którym Oskar siedzi przy łóżku Wiktorii, trzyma ją za rękę i tak bardzo cierpi. Obwinia się i prosi by ''wróciła".
    Jego postawa jest naprawdę godna pochwały, choć on sam nie robi z siebie nie wiadomo jakiego bohatera. Jestem zachwycona nim i dzięki temu ma u mnie baaardzo dużego + i bardzo go lubię!
    Z miłą chęcią czekam na kolejny rozdział. :)
    ---
    ps: przepraszam za taki bałagan w komentarzu i za jego długość, ale niestety moim największym nawykiem są długie wywody na temat treści, nie mogę się tego wyzbyć, a wierz mi, że tu jeszcze nie pokazałam tego, co potrafię. ;)

    lovebutheartless.blogspot.com
    jeśli masz czas i ochotę to wpadnij, będzie mi naprawdę, bardzo bardzo miło!
    Pozdrawiam i zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialnu rozdział ! Teraz już płaczę serio ! :(((

    OdpowiedzUsuń