piątek, 21 marca 2014

Rozdział 3

Funkcjonuję . To dobre słowo na obecny stan rzeczy . Chodzę, mówię i oddycham, czasami nawet się uśmiechnę .



Oczami Viktori
Wierzyłam własnym oczą. Na środku salonu szarpali się moi rodzice. Kłócili się jak zawsze. Jakoś mnie to nie zdziwiło. Swoim wzrokiem jednak szukałam swojego brata. Zauważyłam go siedzącego w kącie. Ominęłam swoich rodziców i skierowałam się w jego stronę. On tylko podniósł swoje główkę i od razu z płaczem wtulił się we mnie.Na czole zauważyłam dość duże rozcięci.
-Boże, co oni ci zrobili?- Moje ciało od razu oblała fala wściekłości. Czy oni są w ogóle normalni? Przecież on jest jeszcze mały. Odwróciłam się w ich stronę. O dziwo nie wrzeszczeli już na siebie. Nie wytrzymałam wybuchłam-, Co wy kurwa sobie wyobrażacie?!!! Czy wy jesteście normalni? On ma zaledwie siedem lat a wy już marnujecie mu całe Zycie!!!Zobaczcie, co zrobiliście przez was Filip ma rozcięte całe czoło. I obiecuje wam, jeśli będzie mu cos poważnego to was zabije rozumiecie?!! Nienawidzę was!!!Wy nazywacie się naszymi rodzicami?? Nie jesteście nimi!!! Jesteście niczym!!! Wiecie, co??? Najchętniej patrzyła bym jak zdychacie!!! Jak zdychacie cierpiąc jak jeszcze nikt? Uwierzcie mi chce byście zdechli… -Ostatnie słowa przechodziły mi ciężko przez gardło, ale to po prostu czułam. Nagle poczułam na swojej twarzy mocne pieczenie. Złapałam się na prawy policzek.Dostałam w twarz od matki
-Jak ty w ogóle śmiesz tak do nas mówić? To my cie wychowaliśmy!!!Trochę szacunku!!!
-Szacunku? Dla takich ludzi jak wy?? Wiecie, co jesteście żałośni. A ty jak jeszcze raz podniesiesz na mnie rękę uwierz mi nie zawaham się i oddam ci!!!- Powiedziałam przez zaciśnięte zęby miałam ochotę jej przywalić. Jak ja jej nienawidziłam jednak teraz najważniejszy jest Filip muszę iść z nim do jakiegoś lekarza. Ominęłam całkiem mi obcych ludzi i skierowałam się w stronę wyjścia. W progu zobaczyłam Oskara przyglądał się całej tej sytuacji. Jeszcze tego mi brakowało, ale teraz to jest nie ważne. Muszę iść na to pogotowie.
***
Złapałam taksówkę i po piętnastu minutach byłam już na miejscu. W czasie drogi Filip zemdlał. Starłam się go obudzić, ale na Marnę. Wybiegłam z samochodu najszybciej jak mogłam nawet nie zapłaciłam za kurs. Udałam się w stronę recepcjonistki, ta widząc stan mojego braciszka od razu pobiegła do lekarza. Ten niezwlekająca wziął mojego brata na badania niestety nie mogłam z nim iść..Zsunęłam się po ścianie przed wejściem na sale zabiegową. Skuliłam się i zaczęłam płakać..Nagle poczułam czyjeś obejmujące mnie ręce. Podniosłam wzrok i zobaczyłam twarz Oskara.
-To wszystko moją wina. Co jeśli to coś poważnego? To jedyna osoba, która pozostała mi na tym świecie– Zaczęłam szlochać mu w ramiona.
- Już ciii. Wiktoria – Podniósł mój podbródek bym spojrzała w jego oczy- Nic mu nie będzie młody jest silny i da rade. Rozumiesz?! Obiecuje ci to.
Oczami Oskara.
Mijały kolejne minuty a odkąd Filip został zabrany na te badanie. Nikt nie chciał udzielić nam informacji na temat jego zdrowia. Wiktoria nie przestawała płakać. Starałem się ją uspokoić, ale na daremno. Przytulałem ją najmocniej jak umiałem.Pierwszy raz widziałem ją w takim stanie.Była cała roztrzęsiona. Zawsze wydawało mi się, że to właśnie ona z całej naszej paczki jest najsilniejsza. Zawsze się uśmiechała pomagała innym. Nie poddawała się nigdy. Wiedziałem, że ostatnio dzieje się z nią cos złego nawet miałem z nią o tym pogadać, ale nie było okazji. Żałuje może wtedy nie było by tego wszystkiego. Może zdołałbym ją przed tym uchronić. Gdy widziałem dziś jej rodziców nie byli tymi ludźmi, których znałem. Zawsze jak widziałem państwa Grzymskich byli uśmiechniętym kochającym się małżeństwem. Nigdy nie pomyślałem bym, że są tacy.Pozory jednak mylą.
****
Oczami Wiktori.
Po pół godziny w końcu udało mi się dowiedzieć o stanie mojego brata. Okazało sie ze to tylko lekkie strząśniecie mózgu, dlatego zemdlał no i po prostu rozcięte czoło. Lekarza pytał mnie jak to się właściwie stało. Ściemniałam, bo co miałam zrobić? Powiedziałam ze mój brat grał piłką w domu i potknął się i walnął w róg szafki. Na szczęście uwierzył nie zadawał więcej pytań kazał tylko przyjść za dwa tygodnie na zdjęcie szwów. Staliśmy obecnie pod szpitalem. Nie wiedziałam, co teraz zrobić. Do domu wracać nie zamierzam, ale też nie mam gdzie zanocować z małym.
- Wiktoria??-Moje rozmyślania przerwał głos Filipa
- No, co tam?
-Ja nie chce wracać do domu.
- I nie wrócimy tam na pewno nie dziś obiecuje.-Przytuliłam go do siebie. Dopiero teraz zauważyłam, że nadal trzyma mam Oskara za rękę. Jego obecność dziś dała mi dużo sił. Pyzatym musze z nim o tej sytuacji pogadać. Uśmiechnęłam się lekko do niego. On odwzajemnij uśmiech, ale jednak wiedziałam, że będzie czekała mnie długa rozmowa bardzo długa.
-Filip mam dla ciebie propozycję - Odezwał się Żelazny-Co ty na to byśmy poszli do mnie tam zagramy sobie na plejstejszyn w jakąś grę a potem zjemy dużą porcję niezdrowego jedzenia. Lubisz słodycze?
-tak tak kocham!!!
- To miło z twojej strony, że nas zapraszasz, ale nie powinniśmy zwalać ci się na głowę. Po za tym twoi rodzice nie będą zadowoleni.
- Po pierwsze to ich nie ma wrócą za tydzień i nie zwalacie mi się na głowę. Dla mnie to sama przyjemność, co nie mały?
-Tak!!! Wiktoriuś no plose plose . Siostrzyczko ty moja kochana.
-Chyba nam nie odmówisz? Nie daj się prosić - Stali przede mną robiąc słodkie oczka.
-I jak ja mam odmówić? Dobrze, ale tylko na trochę.
-O tym jeszcze pogadamy- Głos Oskara brzmiał stanowczo i nie przyjmował żadnej dalej dyskusji. Wiec tak jak ustaliliśmy. Udaliśmy się do domu chłopaka. Całą drogę myślałam nad tym wszystkim. Nie miałam pojęcia, co mam powiedzieć jak się wytłumaczyć Żelkowi z tego wszystkiego. Jest moim przyjacielem to prawda, ale mimo wszystko wola bym by o tym wszystkim nie wiedział. Było by mi wiele łatwiej.
Popołudnie minęło spokojnie. W między czasie napisałam do dziewczyn musiałam wytłumaczyć się z wczorajszego wieczoru i w ogóle takie błahostki. Nie napisałam im o tym, co się stało. Nie widziałam w tym żadnego sensu. To są moje sprawy i sama musze je rozwiązać. Siedziałam w pokoju, którym dzisiejszego ranka się obudziłam. Filip bawił się z Oskarem na dole ja pod pretekstem bólu głowy poszłam do pokoju. Po pewnym czasie do pokoju przyszedł Żelazny
- Mogę na chwilkę?
- Tak, przecież to twój pokój. A gdzie mały?
- Usnął chyba po tych wszystkich emocjach opadł z sił.
- Pewnie tak.
-Wiktoria- Na dźwięk swojego imienia przeszły mnie dreszczę. Powiedział je w taki sposób, że obawiałam się najgorszego. Nieśmiało powiedziałam, „co tam?”On usiadł obok mnie.- Czemu mi nie powiedziałaś?
-A, co miałam ci mówić ej wiesz moi rodzice nie są normalni mam patologiczny dom?
- Nie. Wystarczyła odrobina szczerości. Przecież my wszyscy chcemy ci pomóc. Nie chcemy dla ciebie źle. Jesteśmy twoimi przyjaciółmi i chyba właśnie do takich chwil masz nas. Przecież właśnie na tym opiera się przyjaźń. Wiktoria powinnaś nam powiedzieć
-Oskar to nie jest takie prostem. Myślisz, że o tym nie myślałam? Chciałam wiele razy wam o tym powiedzieć. Tylko nie było jak. Nie wiedziałam jak zacząć tą rozmowę. Co ja miałam wam powiedzieć? Po za tym bałam się i nadal się boje ze was wszystkich strącę. Nikt normalny nie chce zadawać się z dziewczyną, której rodzina jest patologiczna. –W moich oczach pojawiły się łzy. Oparłam swoją głowę o kolana. Teraz albo nigdy.- Wszystko zaczęło się jakieś trzy miesiące temu opowiedziałam mu tą cząstkę mojego życia, o której nie wiedział jeszcze nikt. Powiedziałam jak stopniowo moi rodzice zamieniali się w pot forów a dom stał się ostatnim miejscem gdzie mogłam doznać spokoju. Gdy skończyłam cała historie z leciały mi łzy. Starłam się jej powstrzymywać jednak nadaremnie. Oskar przez cały czas nie odezwał się ani razu tylko słychał. Nagle przytulił mnie do siebie. Było to miłe, ale jednak nie chciałam tego. Od razu wyszłam z uścisku.Nie chciałam żeby się nade mną litować. Nie potrzebowałam tego.
-Idę zobaczyć, co z Filipem.-Skierowałam się w stronę salonu gdzie spał mój brat.
Oczami Oskara
To, co usłyszałem od Wiktori zszokowało mnie. Czemu jestem takim idiotą i nie porozmawiałem z nią wcześniej? Czemu tego nie zauważyłem? Przecież, jako przyjaciel powinnam wiedzieć. Po za tym te siniaki pod okiem złamana ręka przecież to były wyraźne znaki. Ona mnie potrzebowała jak to wszystko się zaczynało a ja? Ja nic nie robiłem. Jestem totalnym debilem. Chodziłem po pokoju i nie wiedziałem, co teraz mam zrobić. Jak ja jej mam pomóc? Teraz muszę zatrzymać ja u mnie na noc. Tak teraz to jest najważniejsze. Chciałem skierować się w stronę dziw, ale przerwał mi dźwięk telefonu. Na wyświetlaczu zobaczyłem, że to Maksa
-Halo?
-Hej stary.Ubieraj się za 15 minut wpadam po ciebie idziemy na imprezę do Maćka. Tylko zgarnij Wiktorie, bo nie odbiera telefonu.
-Yyyy sory, ale my dziś raczej nie damy rady
-My co jest grane czy ty i Wiktoria ten teges?
-Nie!!!
-To co?
-Nic?
- Ej Kurdem jesteś moim kumplem i chce wiedzieć, co jest grane?
-Wiktoria ma problemy i musze jej pomoc
-Gdzie jesteście?
- No u mnie w domu. A co?
- Zgarnę Julkę i zaraz tam będziemy?


-Nie.-Nie zdążyłem usłyszałem sygnał kończącego się połaczenia. Starałem się dodzwonić do niego, ale nie odbierał Julka zresztą też. Jak Wiki się dowie to mnie zabije…
________________________________________________________________________

Przepraszam że rozdział dopiero teraz ale miałam problemy z Internetem.:(
Od razu uprzedzam ze nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział ale postaram się jakoś w tygodniu dodać.
Dziękuje bardzo za wszystkie komentarze :*

Dodają mi siły do pisania ;)

5 komentarzy:

  1. Jejku! Ostre słowa Wiktorii wobec rodziców. Niby się należało za Filipa i działała pod wpływem emocji. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży.
    Fajnie, że dodałaś nexta :) Jeśli masz jeszcze ochotę to możesz wpaść do mnie. Weny ! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Patologia na chacie...nie fajnie, nie fajnie. Dobrze, że tamu małemu nic nie jest. Duża ulga x d Bardzo fajnie i z niecierpliwością czekam nn. Natalia ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. patologia na chacie to troche normalnie jak ja z panią powyżej xDDDD
    a tak wgl to świetny rozdział i czekam tylko, żeby zobaczyć co się stanie jak przyjedzie Maks z Julką :D
    ~PP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konstancja ty cwelu, ja cię nie znam x DDDDD

      Usuń
    2. Haha :P jak wy się kochacie :D To takie słodkie *.*

      Usuń