niedziela, 14 września 2014

Rozdział 18

Mocno, aż do bólu.

Oczami Wiktor
W środku mnie znowu zaczęła toczyć się nieustanna walka. Po raz kolejny uczucia zaczęły walczyć z rozumem.Obecność Oskara sprawiła, że wszystko wywróciło się do góry nogami. Cała moja złość prysła a w jej miejsce znowu pojawiło się  uczucie, którym darzyłam go jeszcze kilkanaście dni temu. Mimo tego przed oczami nadal miałam obraz jego i tej dziewczyny. Na sama myśl o tym odczuwałam ukucie w sercu. Rozmowa z Damianem dała mi wiele do myślenia jednak nie byłam jeszcze gotowa na takie radykalne kroki. Z jednej strony Pragnęłam jego obecności a z drugiej strony jednak chciałam być jak najdalej. To taki paradoks chcieć czegoś a zarazem nie chcieć. Po za tym, co on tu w ogóle robi? Skąd wiedział ze tu jestem? Łukasz pewnie od swojego wujka, ale Oskar? Nie zdążyłam tego nawet tego wszystkiego wyjaśnić gdyż od razu za nimi wszedł lekarz i zabrał mnie na sale operacyjną. To od niej będzie zależeć wszystko. Jest moja ostatnią szansą na odzyskanie dawnego życia. Kiedyś wydawało mi się ze jest do kitu teraz jednak mogę docenić to co miałam, Władze w nogach możliwości pójścia po prostu na spacer. Nie byłam wtedy uzależniona od nikogo. Nie potrzebowałam łaski teraz dzięki niej mogę cokolwiek zrobić. To jest żałosne. Mam już tego dość. Chce być w końcu samodzielna. Chce być normalna jak wszyscy...
Oczami Oskara
Złość nadal wypełniała całe moje ciało. Byłem wściekły. Nie to lekko powiedziane. Frustracja to chyba idealne słowo na obecny stan rzeczy. Miałem ochotę komuś zajebać jednak miałem pewny dylemat zacząć od Łukasza czy może tego kolesia z jej sali?
 ***
Siedziałem kolejna godzinę pod sala operacyjna. Czekałem na jakiekolwiek wiadomości o jej stanie zdrowie. Czuje się jak by czas cofnął się o te kilka miesięcy. Znowu czułem lęk o nią. Bałem się, że ja strącę. Wszystkie okropne uczucia do mnie wróciły. Znowu czułem bezsilność. Nie mogłem zrobić nic tylko czekać na tych stalowych srebrnych krzesłach bezczynnie.
Zadzwoniłem do Julki poinformowałem ja o obecnej sytuacji. Nie długo powinna się tu znaleźć. Penie Maks przyjedzie z nią. Nie rozmawiałem z nimi od tamtego incydentu. Maks Próbował się ze mną skontaktować, ale byłem zły. Chciałem być sam. Obwiniałem wszystkich tylko nie siebie. Zawiodłem Wiktorie. Taka jest prawda. Jestem totalnym idiotą. Jak mogłem jej to zrobić? Jej kobiecie mojego życie. Dziewczynie, bez której może życie nie ma sensu. Gdybym tylko mógł cofnąć czas…
Gadałem dziś z tym chłopakiem z jej Sali. Ma na imię Damian. Z tego, co zrozumiałem jest sąsiadem dziadków Wiktorii. Wyjaśnił mi wszystko. To on do mnie napisał w jej imieniu. A to przytulenie nie było kwestia zemsty, lecz po prostu chciał jej dodać otuchy. Powinienem zrobić to ja… Ona mnie potrzebowała a ja znowu ja zawiodłem. Czemu jestem takim kretynem?….
***
-, Co z nią? Jak operacja? – Julka była spanikowana. Zaczęła zadawać serie pytań. Widać było ze bardzo martwi się o Wiki
- Spokojnie … Jeszcze nic nie wiem. Siedzę tu już ponad godzinę i nic nie wiadomo.
- Boże, czemu ona mi nic nie powiedziała.
- Nie miała czasu. Operacja wypadła nagle. Po za tym nie chciała was wszystkich martwić.- Za plecami usłyszałem glos. Tak jak myślałem był to Damian
- Tak w ogóle jestem Damian. Kolega wiktorii. Ty musisz być Julka?
- Tak. Skąd ty ja znasz?
- Jestem jej sąsiadem. Ostatnio spędziliśmy razem sporo czasu.
- Aha… Rozumiem
- Nie gniewajcie się na nią Ona po prostu nie chciała byście z nią musieli przez to wszystko przechodzić.
- Kurwa przecież jesteśmy jej przyjaciółmi. Powinniśmy być z nią w takich chwilach- Po wypowiedzeniu tych słów prze ze mnie zobaczyłem wzrok podagry w spojrzeniu Julki. Widać było ze ona tez mnie o to wszystko obwinia.
- Wiecie, jaka ona jest. Sami znacie ja najlepiej.-Szatynka obdarzyła go delikatnym uśmiechem. Damian jeszcze chwile z nami pogadał, po czym się zmył. Pojechał po dziadków dziewczyny.

 W poczekalni panowała cisza. Nikt z naszej trójki się nie odzywał. Maks przytulał Julkę a ja krążyłem, po całym korytarzu szukając dla siebie miejsca. Nie mogłem tak bezczynnie siedzieć. Obcuje sobie, że jeśli ona wyjdzie z tego cało zrobię wszystko by ją odzyskać…

- Maks… Zostawiłbyś nas na chwile samych?- Chciałem pogadać z Julką na osobności.
- No nie wiem.- Chłopak spojrzał z troską na swoją dziewczynę ona tylko delikatnie skinęła głową na znak, że może spełnić moją prośbę. – Jak coś idę tam, będę przy automacie przyniosę ci coś ciepłego do picia.- Pocałował dziewczynę w czoło po czym zniknął gdzieś za horyzontem
- Czego chcesz- Jej głos był oschły. Wiedziałem ze jest na mnie wściekła. Nie dziwie się jej
- Wiem jestem totalnym chujem itp..., Ale potrzebuje twojej pomocy….
- Pomocy, do czego?
- Chce ją, odzyskać? Ja jej potrzebuje,
- Kurwa…W końcu....Pomogę ci, bo wiem ze ona potrzebuje ciebie. Ale obiecuje ci- Wstała i stanęła kilka kroku ode mnie, – Jeśli jeszcze raz odwalisz taki numer albo zrobisz coś, co ja zrani znajdziesz się 2 metry pod zmienia. Nie żartuje zabije cie…
Nasza rozmowę przerwał dźwięk kroków. Odwróciłem swoja głowę w prawą stronę. Zobaczyłem sylwetki. Był to Kuba i Sandra. Julka odrazy naskoczyła na brunetkę
-, Co ty tu robisz?! Po co przyszłaś?
- Do Wiktorii. To też moja przyjaciółką.
-Nagle ci się przypomniało? G
dzie byłaś wcześniej?
- Julka ….
Postanowiłem zabrać Kubę. Niech dziewczyny porozmawiają sobie same….
Oczami Julki
Obecność Sandry działała mi na nerwy. Jak ona śmiała tu przychodzić i jeszcze nazywać się przyjaciółka Wiki? Kurwa gdzie ona była jak blondynka ją potrzebowała? Zostawiła ją. To się nazywa przyjaźń? Jaka ona jest fałszywa? Arrrr..
- Julka… Proszę wybacz mi..
- Wybaczysz? Sorry, ale to nie ja powinnam ci Wybaczać. Po za tym nie mam, czego. Po prostu przekonałaś się, jaka z ciebie dwulicowa i fałszywa suka. Tak jesteś suką…. Jak mogłaś nam to zrobić? Zrozum ja w tych chwilach cie potrzebowałam. Jedna przyjaciółka leżała w szpitalu myślałam ze ja strącę. Straciłam wtedy Maksa… A ty? Ty tak po prostu się mnie, nasz wszystkich wyparłaś. Ile razu do ciebie dzwoniłam? Czy tak ciężko było oddzwonić? Chciałam byś przy mnie była. A ty się  odwróciłaś. Wiesz jak to Boli? Wbij sobie nuż w serce i nie wiem czy nawet ten ból dorówna temu, co ja czułam…. A teraz przychodzisz tak tutaj i prosisz o wybaczenie tak po prostu….- Z moich oczu wydostał się natłoki łez. Nie chciałam płakać, ale w końcu wywiałam te wszystkie emocje, które tkwiły wewnątrz mnie.
-Julka przepraszam… Wiem zawaliłam na całej linii. Ale ja was wszystkich potrzebuje… W moim życiu wtedy też było ciężko. Przepraszam. – Sandra również zaczęła płakać. Nie wytrzymałam po prostu się do niej przytuliłam. Mimo wszystko brakowało mnie jej przez ten czas. Wyglądaliśmy pewnie śmiesznie, ale w tej chwili mnie to nie odchodziło Poczułam, że właśnie teraz odzyskałam moją kochana przyjaciółkę….
Oczami Oskara
Minęła właśnie 5 godzina operacji,. A my nie mięliśmy żadnych wieści. Przed sala czekaliśmy wszyscy. Jak Maks Kuba Julka Sandra .Wyjaśniliśmy sobie wszystko.Każdy wyrzucił, co leżało mu na sercu. To chyba była nasza pierwsza tak szczera rozmowa. Szkoda tylko, że nie ma tu najważniejszej osoby… Wiktoria pewien będzie z nasz wszystkich dumna. Oprócz naszej 5 przed sala był jeszcze dziadek dziewczyny. Widać była zmartwienie w jego oczach. Przejmował się ty wszystkim tak samo jak my….
Oczami Oskara
Znajdowałem się właśnie w Sali gdzie lekarz miał wybrudzić wiktorie. Oprócz mnie w sali byli dziadkowie dziewczyny i Filip Julka maks Sandra Kuba oraz Damian no i oczywiście, lekarze, którzy ja operowali Pokój był pełen ludzi i każdy czekał tylko aż blondynka otworzy te piękne brązowe oczy, w których można zobaczyć jej wnętrze. One są furtką do jej duszy. Pokazują jej piękne wnętrze. W końcu ten moment nastąpił. Dziewczyna otworzyła oczy
- słyszy mnie pani?
- Tak- Jej delikatny głos rozszedł się po całym pomieszczeniu. Na twarzach bliskich jej osób zagościł uśmiech. Moje serce zaczęło bić nieustannie szybko. Nie wytrzymałem. Podbiegłem po jej łóżka i tak po prostu ją przytuliłem. Dziewczyna delikatnie odwzajemniła uściski. Wszyscy na nas patrzyli. Jednak teraz nie było to dla mnie ważnie. Liczyła się tylko ona to ze jest tu. Że jest w moich ramionach,. Ta słodką chwile przerwał głos lekarza
- Widzę ze pan cieszy się na powrót przyjaciółki, ale proszę mi nie utrudniać pracy. Na czułości będzie czas później.- Poczułem ze moja twarz zrobiła się czerwona. Z trudnością odsunąłem się od dziewczyny. Jej twarz nie wyrażała żadnych emocji była tak obojętna. Wtedy właśnie zrozumiałem ze odzyskanie jej wcale nie będzie takie proste….
Oczami Wiktorii
Bliskość Oskara była chyba najmilsza rzeczą, jaka mogło przytrafić się mi po wybrudzeniu.
Lekarz zadał jeszcze kilka rutynowych pytań po czym w końcu przeszedł do sedna sprawy.
- Czuje coś pani? – Na te słowa próbowałam się skupić na odczuciach. Jednak nic nie poczułam. Kompletnie nic. W moich oczach pojawiły się łzy. Wszystko prysło jak bańka mydlana. Operacja nic nie dała. Ja nadal nie czuje nóg….
- Nie- to słowo przeszło przez moje gardło z wielką trudnością. A ja zaczęłam płakać. Boże, dlaczego…. Kurwa…
Wtedy pochylam ciepło na swoim policzku. Oskar delikatnie otarł moje łzy.

- nie płacz. Obiecuje ci odzyskasz ta cholerna władze w tych nogach. Tylko nie płacz skarbie.- Po czym mnie przytulił. A ja zaczęłam wyć w jego ramionach. Boże…. Dlaczego?. Nienawidzę życia….

wtorek, 9 września 2014

Przeprosiny

Moi Drodzy.
No wiec tak.... Wiem zawaliłam na całej linii od ponad miesiąca nie dodałam żadnego rozdziału... Do tego mam spore zaległości na waszych blogach...
 PRZEPRASZAM...
Jest mi naprawdę głupio....
Miałam problemy zdrowotne do tego problemy rodzinne, z przyjaciółmi  jeszcze teraz szkoła. Wszystko nałożyło  się na siebie, ale nie ważne...
 Obiecuje że w tym miesiącu nadrobię wszystko na waszych blogach. Tylko proszę abyście  pod tym postem dali  mi liki do rozdziałów których nie skomentowałam = nie przeczytałam.Ułatwi mi to sprawę. Przeczytam wszystko.:)
Rozdział na moim blogu pojawi się w ten weekend :)
Jeszcze raz przepraszam :*
Ps.Jest tu jeszcze ktoś ?