Targa mną wyniszczająca pustka.
Oczami Damiana
Wracałem właśnie od kumpla. Roniliśmy
jakiś bezsensowny projekt na zaliczenie dla naszego nauczyciela informatyki.
Koniec roku a muszę robić więcej niż kiedykolwiek. Mój
wzrok przykuła postać .A dokładnie skulona dziewczyna siedząca na ławce.
Widać było, że płacze. Było dość późno, bo dobrze po 12 w nocy a dziewczyny nie
kojarzę z okolicy. Po za tym ubrana była tylko w jakieś krótkie spodenki i
bluzkę na ramiączka.. Dziwie sie ze jeszcze nie zmarzła. Dzisiejsza noc jest
wyjątkowo zimna ,postanowiłem do niej podejść, szczerze mówiąc ciekawość
mnie zżerała ,co ją tu sprowadza a w szczególności i kim ona w
ogóle jest.
- Wszystko w porządku?- Na mój głos
dziewczyna drgnęła. Uspokoiła swój płacz ,po czym odruchowa
skierowała swoją głowę w moja stronę. Zmierzyła mnie wzrokiem od głowy do
stup. Następnie ponownie wróciła do poprzedniej pozycji.. Zachrypniętym głosem
odpowiedziała.
- Tak. Jest cudownie-W jej głosie dało
wyczuć się ogromną ironie.
-I, dlatego taka dziewczyna jak ty siedzi
w parku o tej godzinie?
- Na to wygląda. Po za tym ,to chyba moja
sprawa, co robię.....
- A mi pewnie nic do tego?
- Tak ,dokładnie...
- No wiesz ,w pewnym sensie jednak mam coś
d tego - Dziewczyna spojrzała na mnie. Jej spojrzenie mówiło w coś stylu, „o co
ci koleś chodzi, Chce być sama, jestem pępkiem świata, daj mi spokój".
- Mogę?- Pokazałem na miejsce na ławce
obok niej. Nie czekając na odpowiedź
usiadłem obok.- Wiesz gdybym cie teraz zostawił a tobie coś
by się stało miał bym cie na sumieniu. A tego oboje byśmy nie
chcieli.
- Daj mi frajerze spokój. Wszyscy
jesteście tacy sami...Faceci się znaleźli. Kurwa robicie
nam nadzieje a potem zostawiacie jak bezużyteczne zabawki.Więc
kurwa nie zgrywajcie jakiś bohaterów....
- Weź zwolnij...Chciałem być po prostu
miły? E spoko nie chcesz moje towarzystwa to sobie pójdę.- Wstałem z ławki i
udałem się przed siebie. Nie będę nachalny. Uszanuje jej decyzje.
-Ej poczekaj ,masz może telefon?- Wróciłem
ponownie do blondyni po czym bez słowa podałem jej telefon. Ona
wybrała numer następnie zadzwoniła.
-Halo.Babciu? Nie, jestem cała i zdrowa.
Mogłabyś poprosić dziadka żeby po mnie przyjechał? Jestem w jakimś parku nie za
bardzo wiem gdzie
-Powiedz, że jesteś w parku przy ulicy
Prusa. Dokładnie, obok fontanny-Dziewczyna popatrzyła na mnie jak
na idiotę. Zobacz za siebie. Tam jest fontanna -wtedy przekazała
chyba swojej babci to, co powiedziałem i się rozłączyła
-Dziękuje.
-Proszę bardzo, wystarczyło być trochę
miłą. To ja daje już ci spokój. Nara
-Mogę mieć jeszcze jedną prośbę?
-Jednak chcesz mojej pomocy? -Dziewczyna
zrobiła zirytowaną minę. Słodka jest jak tak się wnerwia- No, co tam chcesz?
-Przyprowadził byś?- Pokazała na wózek,
który znajdował się kilka metrów przed nią.
-Ty jeździsz na wózku?
-Nie skąd ci to do głowy przyszło?! Po
prostu lubię go brać wszędzie ze sobą. To mój kochany przyjaciel.
- Zabawna jesteś
-To komplement czy kpina ?
-Traktuj to sie jak chcesz.-Wzruszyłem
ramionami i przyprowadziłem tego jej "przyjaciela" -Proszę.
-Dziękuje.- Dziewczyna obdarzyła mnie
delikatnym uśmiechem. Musze przyznać ze uroczo wygląda z nim na twarzy.
-Trzymaj-Podałem jej chusteczkę by mogła
zmyć, chociaż trochę z twarzy rozmazany tusz.
-Wyglądam aż tak źle?
-Nie no, zawsze mogło gorzej.
- Dzięki.- Dziewczyna wzięła ode
mnie chusteczkę po czym starannie wycierała swoje policzki..
-Od razu wyglądasz przyjemniej. -Dziewczyna
popatrzyła na mnie z wielkim rozbawieniem- O co chodzi?
-Wiesz nigdy nie usłyszałam od chłopaka,
że wyglądam przyjemnie .
- Widzisz jestem pierwszy.
-Tak ,tak.
- Tak w ogóle Damian jestem.- Wyciągnąłem
dłoń w jej stronę. Dziewczyn chwile wahała się
czy odwzajemnić gest, ale w końcu się zdecydowała.
-Wiktoria.- Obrzydzałem blondynkę
uśmiechem.
-To, co może teraz powiesz mi, dlaczego tu
tak siedzisz?
-Myślisz ze od razu wyśpiewam ci wszystkie
moje problemy?
- Śpiewać nie musisz, ale jeśli chcesz .
-Idiota
-Nie obrażaj mnie. Ja cie nie obrażam .
-Ok-Dziewczyna próbowała przejść na wózek,
lecz ten od razu od niej odjechał a ona wylądowała na ziemi.
-Kurwaa....
-Nic ci nie jest?
-Wszystko ze mną ok, cholerny wózek.
-Może ci pomóc
-Nie dziękuje poradzę sobie....
- Wiem ze jesteś uparta i samo wystarczalna
,nie musisz tego tak pokazywać. Po prostu .chce ci tylko pomóc. Zawsze
traktujesz tak ludzi, gdy chcą ci pomóc?
- I co będziesz mnie teraz oceniał? No
dajesz krytykuj mnie..
-Ja nie jestem od oceniania, bo cię
wcale nie znam. Tylko nie bądź taka zarozumiała, bo zostaniesz sama.- Wyciągnąłem
w jej kierunku dłonie.-Chcesz tej pomocy czy nie, kolejny raz tego nie
zaproponuje .
.Dziewczyna podała mi ręce, Ja delikatnie
ją podniosłem i złapałem w ramiona następnie posadziłem ją na wózku. Widzisz
nie było to takie trudne. Usłyszeliśmy głos jakiegoś mężczyzny.
-Wiktoria wiktoria..
-To mój dziadek. Tutaj jestem. !!!
-To ja już pójdę. Mimo wszytko miło było się poznać. To
na razie.- Udałem sie w kierunku domu. Ta dziewczyna jest naprawdę
intrygująca. Ma coś w sobie....
Ozami Wiktorii
Minęło już kilka dni od tamtego felernego
dnia. On tamtego czasu nie miałam kontaktu z Żelaznym. Mam wyrzuty sumienia, że
tak go potraktowałam, z jednej strony mu sie należało ,a z drugie to był tylko
mój przyjaciel i nie miałam prawa tak postąpić. Mam mały mętlik w głowie. Sama
nie wiem, co robić. Czuje się taka bezsilna. W moim życiu staje się to coraz
częściej. Co ja robie źle, że to wszystko mnie spotyka? Może teraz użalam się
nad sobą, ale nic innego mi nie pozostało. Siedzę w tych czterech ścianach bez
jakiegokolwiek kontaktu z innymi. Teraz jeszcze Julka się rozchorowała a ja
zostałam z tym wszystkim sama. Samotność mi nie przeszkadza tylko ostatnio mam
jej zdecydowanie za dużo.
Damian ma racje jeśli nadal będę taka samolubna zostanę sama . Już
straciłam przyjaciółkę teraz przyjaciela. Jak tak dalej będzie to reszta tez się
ode mnie odwróci…
Do mojego pokoju weszła
babcia. Usiadła obok mnie na łóżku. Złapała mnie za dłoń.
- Wiktoria wszystko w porządku? Ostatnio
nie jest z tobą najlepiej? Snujesz się po domu jak jakiś duch. Dobrze się
wnusiu czujesz?
- Tak wszystko ze mną ok. Po prostu Julka
jest chora martwię się o nią, i tęsknię
- Oj skarbie zobaczysz nic jej nie będzie.
-Mam nadzieje.
-A teraz kochana ubierz się w coś ładnego.
Pomożesz mi przygotować parę rzeczy na przyjście gości.
- Gości?
- Dziadek zaprosi sąsiadów na grilla.
Poznasz ich. Maja syna chyba w twoim wieku.
- O super-Kolejny frajer na tym świecie...
Już po 15 minutach byłam gotowa. Założyłam
szorty i zwykła białą bokserkę. Włosy upięłam w niechlujny kok i
ruszyłam w kierunku kuchni. Pomogłam Babci przygotować przekąski i rzeczy na
grilla
O 20 goście już przyszli. Przywitałam się z wszystkimi. Nagle mój
wzrok padł na sylwetkę chłopaka kojarzyłam go tylko nie widziałam skąd.
-Damian ?-Chłopak spojrzał na mnie jak na idiotkę.Po chwili jednak
chyba i on skapł się z kim ma do czynienia.
-Wiktoria?
-To wy się znacie-Za pleców usłyszałam głos mamy Chłopaka
-Poznaliśmy się jakiś czas temu…
-Siadajcie, już wszystko gotowe-moja babcia zaprosiła nas do
stołu.
__________________________
W końcu udało mi się go dokończyć :)
Przepraszam za opóźnienie ale mam małe problemy zdrowotne :(
Mam nadzieje że chociaż trochę ten rozdział wam się spodoba. :P
Co myślicie o Damianie ? Podoba wam się jego postać ?
Czekam na liczne komentarze :)