poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział 15

Targa mną wyniszczająca pustka.

Oczami Damiana
Wracałem właśnie od kumpla. Roniliśmy jakiś bezsensowny projekt na zaliczenie dla naszego nauczyciela informatyki. Koniec roku a muszę robić więcej niż kiedykolwiek. Mój wzrok przykuła postać .A dokładnie skulona dziewczyna siedząca na ławce. Widać było, że płacze. Było dość późno, bo dobrze po 12 w nocy a dziewczyny nie kojarzę z okolicy. Po za tym ubrana była tylko w jakieś krótkie spodenki i bluzkę na ramiączka.. Dziwie sie ze jeszcze nie zmarzła. Dzisiejsza noc jest wyjątkowo zimna ,postanowiłem do niej podejść, szczerze mówiąc ciekawość mnie zżerała ,co ją tu sprowadza a w szczególności i kim ona w ogóle jest.
- Wszystko w porządku?- Na mój głos dziewczyna drgnęła. Uspokoiła swój płacz ,po czym odruchowa skierowała swoją głowę w moja stronę. Zmierzyła mnie wzrokiem od głowy do stup. Następnie ponownie wróciła do poprzedniej pozycji.. Zachrypniętym głosem odpowiedziała.
- Tak. Jest cudownie-W jej głosie dało wyczuć się ogromną ironie.
-I, dlatego taka dziewczyna jak ty siedzi w parku o tej godzinie?
- Na to wygląda. Po za tym ,to chyba moja sprawa, co robię.....
- A mi pewnie nic do tego?
- Tak ,dokładnie...
- No wiesz ,w pewnym sensie jednak mam coś d tego - Dziewczyna spojrzała na mnie. Jej spojrzenie mówiło w coś stylu, „o co ci koleś chodzi, Chce być sama, jestem pępkiem świata, daj mi spokój".


- Mogę?- Pokazałem na miejsce na ławce obok niej. Nie czekając na odpowiedź
usiadłem obok.- Wiesz gdybym cie teraz zostawił a tobie coś by się stało miał bym cie na sumieniu. A tego oboje byśmy nie chcieli.
- Daj mi frajerze spokój. Wszyscy jesteście tacy sami...Faceci się znaleźli. Kurwa robicie nam nadzieje a potem zostawiacie jak bezużyteczne zabawki.Więc kurwa nie zgrywajcie jakiś bohaterów....
- Weź zwolnij...Chciałem być po prostu miły? E spoko nie chcesz moje towarzystwa to sobie pójdę.- Wstałem z ławki i udałem się przed siebie. Nie będę nachalny. Uszanuje jej decyzje.
-Ej poczekaj ,masz może telefon?- Wróciłem ponownie do blondyni po czym bez słowa podałem jej telefon. Ona wybrała numer następnie zadzwoniła.
-Halo.Babciu? Nie, jestem cała i zdrowa. Mogłabyś poprosić dziadka żeby po mnie przyjechał? Jestem w jakimś parku nie za bardzo wiem gdzie
-Powiedz, że jesteś w parku przy ulicy Prusa. Dokładnie, obok fontanny-Dziewczyna popatrzyła na mnie jak na idiotę. Zobacz za siebie. Tam jest fontanna -wtedy przekazała chyba swojej babci to, co powiedziałem i się rozłączyła
-Dziękuje.
-Proszę bardzo, wystarczyło być trochę miłą. To ja daje już ci spokój. Nara
-Mogę mieć jeszcze jedną prośbę?
-Jednak chcesz mojej pomocy? -Dziewczyna zrobiła zirytowaną minę. Słodka jest jak tak się wnerwia- No, co tam chcesz?
-Przyprowadził byś?- Pokazała na wózek, który znajdował się kilka metrów przed nią.
-Ty jeździsz na wózku?
-Nie skąd ci to do głowy przyszło?! Po prostu lubię go brać wszędzie ze sobą. To mój kochany przyjaciel.
- Zabawna jesteś
-To komplement czy kpina?
-Traktuj to sie jak chcesz.-Wzruszyłem ramionami i przyprowadziłem tego jej "przyjaciela" -Proszę.
-Dziękuje.- Dziewczyna obdarzyła mnie delikatnym uśmiechem. Musze przyznać ze uroczo wygląda z nim na twarzy. 
-Trzymaj-Podałem jej chusteczkę by mogła zmyć, chociaż trochę z twarzy rozmazany tusz.
-Wyglądam aż tak źle?
-Nie no, zawsze mogło gorzej.
- Dzięki.- Dziewczyna wzięła ode mnie chusteczkę po czym starannie wycierała swoje policzki.. 
-Od razu wyglądasz przyjemniej. -Dziewczyna popatrzyła na mnie z wielkim rozbawieniem- O co chodzi?
-Wiesz nigdy nie usłyszałam od chłopaka, że wyglądam przyjemnie.
- Widzisz jestem pierwszy.
-Tak ,tak.
- Tak w ogóle Damian jestem.- Wyciągnąłem dłoń w jej stronę. Dziewczyn chwile wahała się czy odwzajemnić gest, ale w końcu się zdecydowała.
-Wiktoria.- Obrzydzałem blondynkę uśmiechem.
-To, co może teraz powiesz mi, dlaczego tu tak siedzisz?
-Myślisz ze od razu wyśpiewam ci wszystkie moje problemy?
- Śpiewać nie musisz, ale jeśli chcesz.
-Idiota
-Nie obrażaj mnie. Ja cie nie obrażam .
-Ok-Dziewczyna próbowała przejść na wózek, lecz ten od razu od niej odjechał a ona wylądowała na ziemi.
-Kurwaa....
-Nic ci nie jest?
-Wszystko ze mną ok, cholerny wózek.
-Może ci pomóc
-Nie dziękuje poradzę sobie....
- Wiem ze jesteś uparta i samo wystarczalna ,nie musisz tego tak pokazywać. Po prostu .chce ci tylko pomóc. Zawsze traktujesz tak ludzi, gdy chcą ci pomóc?
- I co będziesz mnie teraz oceniał? No dajesz krytykuj mnie..
-Ja nie jestem od oceniania, bo cię wcale nie znam. Tylko nie bądź taka zarozumiała, bo zostaniesz sama.- Wyciągnąłem w jej kierunku dłonie.-Chcesz tej pomocy czy nie, kolejny raz tego nie zaproponuje.
.Dziewczyna podała mi ręce, Ja delikatnie ją podniosłem i złapałem w ramiona następnie posadziłem ją na wózku. Widzisz nie było to takie trudne. Usłyszeliśmy głos jakiegoś mężczyzny.
-Wiktoria wiktoria..
-To mój dziadek. Tutaj jestem.!!!
-To ja już pójdę. Mimo wszytko miło było się poznać. To na razie.- Udałem sie w kierunku domu. Ta dziewczyna jest naprawdę intrygująca. Ma coś w sobie....
Ozami Wiktorii
Minęło już kilka dni od tamtego felernego dnia. On tamtego czasu nie miałam kontaktu z Żelaznym. Mam wyrzuty sumienia, że tak go potraktowałam, z jednej strony mu sie należało ,a z drugie to był tylko mój przyjaciel i nie miałam prawa tak postąpić. Mam mały mętlik w głowie. Sama nie wiem, co robić. Czuje się taka bezsilna. W moim życiu staje się to coraz częściej. Co ja robie źle, że to wszystko mnie spotyka? Może teraz użalam się nad sobą, ale nic innego mi nie pozostało. Siedzę w tych czterech ścianach bez jakiegokolwiek kontaktu z innymi. Teraz jeszcze Julka się rozchorowała a ja zostałam z tym wszystkim sama. Samotność mi nie przeszkadza tylko ostatnio mam jej zdecydowanie za dużo.
Damian ma racje jeśli nadal będę taka samolubna zostanę sama . Już straciłam przyjaciółkę teraz przyjaciela. Jak tak dalej będzie to reszta tez się ode mnie odwróci…
 Do mojego pokoju weszła babcia. Usiadła obok mnie na łóżku. Złapała mnie za dłoń.
- Wiktoria wszystko w porządku? Ostatnio nie jest z tobą najlepiej? Snujesz się po domu jak jakiś duch. Dobrze się wnusiu czujesz?
- Tak wszystko ze mną ok. Po prostu Julka jest chora martwię się o nią, i tęsknię
- Oj skarbie zobaczysz nic jej nie będzie.
-Mam nadzieje.
-A teraz kochana ubierz się w coś ładnego. Pomożesz mi przygotować parę rzeczy na przyjście gości.
- Gości?
- Dziadek zaprosi sąsiadów na grilla. Poznasz ich. Maja syna chyba w twoim wieku.
- O super-Kolejny frajer na tym świecie...
Już po 15 minutach byłam gotowa. Założyłam szorty i zwykła białą bokserkę. Włosy upięłam w niechlujny kok i ruszyłam w kierunku kuchni. Pomogłam Babci przygotować przekąski i rzeczy na grilla
O 20 goście już przyszli. Przywitałam się z wszystkimi. Nagle mój wzrok padł na sylwetkę chłopaka  kojarzyłam go tylko nie widziałam skąd.
-Damian ?-Chłopak spojrzał na mnie jak na idiotkę.Po chwili jednak chyba i on skapł się z kim ma do czynienia.
-Wiktoria?
-To wy się znacie-Za pleców usłyszałam głos mamy Chłopaka
-Poznaliśmy się jakiś czas temu…

-Siadajcie, już wszystko gotowe-moja babcia zaprosiła nas do stołu.
                                        __________________________
W końcu udało mi się go dokończyć :)
Przepraszam za opóźnienie ale mam małe problemy zdrowotne :(
Mam nadzieje że chociaż trochę ten rozdział wam się spodoba. :P
Co myślicie o Damianie ? Podoba wam się jego postać ?
Czekam na liczne komentarze :)

niedziela, 22 czerwca 2014

Rozdział 14

Przeprowadźmy mały sprawdzian wytrzymałości duszy na ból. 
Pozwól mi się przekonać, jak wiele cierpienia potrafisz znieść
Oczami Wiktorii
Nagle kamera obróciła się o 180 stopni. A w obiektywie zobaczyłam Oskara liżącego się z jakąś dziewczyna. Zapewne gdyby mógł to pewnie zaraz by ją przeleciał....Nie to nie może być prawda ….

W  moich oczach pojawiły się łzy. Nadal nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Przecież Oskar miał być mój. Czy to wszystko mi się śni? To nie tak miało wygadać. Przecież ja go kocham …Wdech i wydech. Muszę postarać się uspokoić i racjonalnie przeanalizować wszystkie informacje, które teraz kłębią się w mojej głowie. A może ja to wszystko sobie wymyśliłam? Może to tylko moje chore fanaberie. Może on chciał być wtedy dla mnie tylko miły, a to ja bezsensownie się w nim zadłużyłam. Wiedziałam ze prędzej czy później będę cierpieć przez miłość do przyjaciele, ale nie spodziewała się ze będzie to aż tak szybko. Oskar chłopak bez skazy, zawsze uśmiechnięty, odważny, pewny siebie miał by zakochać się w kimś takim jak ja zwykłym ścierwie, do tego teraz na wózku. To od początku nie miało szans. Tylko, czemu dopiero teraz to wszystko do mnie dociera? Czemu teraz widzę, jakie to wszystko było do kitu?.
Chwila ….Nie, nie mogę się o to wszystko obwiniać, przecież to on dał mi nadzieje teraz tak brutalnie mi ją odebrał. Czemu on mi to robi? Jeśli nic do mnie nie czuje to, po co ten pocałunek? Po co to wszystko? Przecież do cholery ja tez mam uczucia.Nie jestem skałą, to wszystko boli.

Na swoim karku czułam spojrzenia wszystkich obecnych w tym pomieszczeniu.Wiedziałam ze nie mogę teraz pokazać, co tak naprawdę czuje. Musze być twarda. Starłam się by moje zaciśnięte strun głosowe w końcu zmobilizowały się i stworzyły jakikolwiek dźwięk.

- No, no myślałam, że masz trochę lepszy gust Oskar. No, ale cóż pozory mylą.

- To nie tak jak myślisz. Wiktoria ja…. – Blondyn próbował zacząć się tłumaczyć, ale nie chciałam jego wyjaśnień wszystko i tak już legło w gruzach.

- Przecież nie musisz się tłumaczyć. Masz prawo robić w swoim życiu, co chcesz. A nam wszystkim nic do tego. Tylko stać się na coś lepszego …Juluś nie uważasz, że ona ma krzywe nogi i ten ryj… Brrrr. Obrzydlistwo. No, ale na temat gustów się nie dyskutuje.- Wszystkim byli zadziwieni moimi słowami.. Nikt nie rozumiał mojego zachowania i tego, co robię .Natomiast ja wiedziałam tylko ze muszę,  czym prędzej wyjść z tego pokoju. Byłam u kresu swoich sił, ale nie mogłam pokazać słabości jeszcze nie teraz- Kochani wybaczcie muszę iść do toalety.Tylko nie oglądajcie  zdjęć be zemnie. Nie chce przegapić takich namiętnych scen jak przed chwilą. Już po kilku minutach mogłam odetchnąć z ulgą. Udałam się w stronę łazienki, gdzie w końcu byłam sama. Wybuchałam panicznym płaczem. To wszystko nie tak miało wyglądać  ….

Oczami Oskara

Kurwa ….To jebane nagranie zepsuje wszystko, nad czym tak pracowałem.

- Czemu do cholery nie skasowałeś tego nagrania, skoro wiedziałeś, co na nim jest?- Zwróciłem się z wyrzutami w stronę Kuby.

- Sorry stary …Zapomniałem…

- Teraz, chociaż wiadomo, jaki z ciebie chuj….- Julka wyraźnie była na mnie wściekła a najgorsze jest to, że wiedziałem, że to dopiero początek- Kurwa Oskar czy ty w ogóle pomyślałeś, jakie mogą być tego konsekwencje?! Tak ciężko było trzymać te łapy przy sobie?! Starasz się o wiktorie a przy pierwszej lepszej okazji liżesz się z inną? Co z ciebie za facet… O przepraszam ty nie jesteś facetem tylko zwykłą świnią.
- Nie chciałem tego wszystkiego za dużo wypiłem. I jakoś tak samo wyszło

- „Jakoś tak samo wyszło”, „ za dużo wypiłem”. Czy ty siebie słyszysz?.. Jesteś żałosny….. Pomyślałeś, chociaż przez chwile o Wiktorii? O tym, co ona czuje? Jak mogło ją to zaboleć?

- Kurwa myślę tylko o niej już od pół roku. Ciągle przy niej jestem, wspieram ją. Staram się robić wszystko by była szczęśliwa. A ona jak mi się kurwa odwdzięcza ? Dzień po przebudzeniu przychodzi do niej jakiś przydupas powie jej Kika słodkich słów a ona już jest jego a o mnie zapomina. I co powiesz mi, że to jest sprawiedliwe? Że wy kobiety wybieracie jakiś złamasów zamiast chłopaków, którzy się o was starają? Wiktoria tez nie myślała o mnie jak zakochała się w tym Łukaszu….

- Ona się w nim zakochała ? Jesteś źle poinformowany …. Ona kochała ciebie debilu.  Tylko ślepy nie był wstanie tego zauważyć. Ale teraz zjebałeś tą szanse, którą chciała wam dać. Jesteś totalnym idiotą Oskar .

- Że co? – Słowa dziewczyny wywołały u mnie natłok myśli.- Czy to znaczy ze ona chciała, że mną być?- Spytałem wciąż nie dowierzając w słowa, które usłyszałem przed chwilą

- Bingo Żelazny.. Wcześnie się zorientowałeś.

- Ja… Nie wiedziałem…. Musze do niej iść. Musze jakoś jej to wyjaśnić. Ja nie chce jej stracić.

- Nie wiem czy na to wszystko już nie za późno.

- Musze spróbować…- Udałem się w kierunku wyjścia. Julka złapała mnie za ramie

- Jeśli ją skrzywdzisz obiecuje ci, że pociesze cię za jaja następnie wykastruje… Rozumiemy się?!- Powiedziała to z taką powagą ze naprawdę zacząłem się bać o swoje nad przyrodzenie. Jednak teraz to nie ważne muszę,  czym prędzej pogadać z Wiktorią. Pokiwałem twierdząco głowa na znak, że rozumiem, po czym zacząłem zmierzać w kierunku łazienki. Usłyszałem ciche szlochy dziewczyny. Ja naprawdę jestem idiotą. Jak mogłem zranić kogoś takiego jak ona? Przecież ona na to wszystko nie zasługuje. Powinna być w końcu szczęśliwa a ja powinienem dawać jej wiele radości a nie zmartwień. Jak prosto jest zranić bliską ci osobę? Ciężej jest jednak sprawić by ci wybaczyła. Delikatnie zapukałem do drzwi łazienki.

- Wiktoria to ja. Otwórz proszę chce pogadać.- Dziewczyna nie odezwała się  Jej płacz ucichnął.- Proszę… To da mnie ważne.

- Daj mi chwile zaraz wyjdę. -Jej głos był cichy i delikatny. Najważniejsze jednak, że da mi szanse wszystko wyjaśnić…

Oczami Julki

Siedziałam właśnie z chłopakami w pokoju blondynki. Stresowałam się tym wszystkim. Martwiłam się o nią cholernie. Któregoś wieczorem, gdy rozmawiałyśmy przyznała się do tego, że czuje do Oskara coś więcej niż przyjaźń, a ja kazałam jej zaryzykować. Nie wiedziałam, że to wszystko tak się potoczy. Po za tym ja wiem ze Oskar kocha Wiktorie. Tylko nie mam pojęcia, co mu odbiło. Nigdy nie zrozumiem logiki facetów. Kochają jedna całują się z drugą a jeszcze z trzecią kręcą na boku. Co za zakłamana płeć. Dlaczego faceci są tacy lekko myśli? Czy oni naprawdę nie potrafią wysnuć, co może wiązać się za niewłaściwym postępowaniem? 

Niespodziewanie poczułam dłoń Maksa na moich ramionach. Chłopak delikatnie mnie objął. Tak jeszcze on. Kompletnie o nim zapomniałam. Musze z nim porozmawiać i w końcu wszystko musimy sobie wyjaśnić. Postanowiłam dać mu szanse. Wiktoria przemówiła mi do rozsądku, że to również moja wina i że nie mogę tak postępować. Mam bardzo mądrą przyjaciółkę, która jak widać nie ma zbytnio szczęścia w życiu.

- Kuba mógłbyś zostawić nas na chwile samych? - Postanowiłam mieć to jak najszybciej za sobą.

- Ok idę na zewnątrz będę czekać w ogródku.- Po chwili już go nie było. Tylko, co teraz.

Jejku jak trudno jest zacząć taką  rozmowę.

- Musimy pogadać.- Powiedziałam najbanalniejszy tekst, jaki mógł być wypowiedziany w takiej sytuacji. 

- No chyba tak.

- Chyba?

- Tak musimy pogadać. To, kto zacznie?

- Może ty.

- Jula tak jak już,  ci mówiłem. Przepraszam cie za tamto

Zachowanie. Postąpiłem wtedy niesprawiedliwie i nie, fer w stosunku do ciebie. Powinienem być oparciem i być z tobą w ciężkich chwilach.  Zawaliłem na całej linii. Wiem przepraszam cię za to kochanie.Czułem się po prostu  nie potrzebny. Ciągle nie miałaś dla mnie czasu. Spędzałaś prawie całe dnie w szpitalu z Wiktorią a ja jak bym się w ogóle nie liczył. Mimo wszystko Nie chce cie stracić jesteś dla mnie najważniejsza w osobą w życiu. Promyczkiem,  który nadaje temu wszystkiemu blask. To ty sprawiasz ze moje życie ma sens. Że chce mi się żyć, że przede wszystkim mam, dla kogo tu być. Proszę wybacz mi...- Słowa chłopaka spowodowały u mnie łzy. Może nie jest on jakimś poetą, ale wiem ze te wszystkie słowa były szczere i ze mówił je z serca. Tak długo na to wszystko czekałam.

- Ja ciebie tez przepraszam. Miałeś prawo się tak poczuć. Zaniedbałam cię. Przepraszam
Po za tym decyzje o zostaniu podjęłam zbyt pochopnie. Nie powinnam...- Po policzki zaczęły spływać  łzy.

- Ej głuptasku nie płacz. Wszystko już będzie dobrze zobaczysz. - Wtedy z całych sił mnie przytulił a potem złączył nasze usta w delikatnym pocałunku.

W tym samym czasie

Oczami Oskara

Wiktoria w końcu postanowiła wyjść. Na jej policzkach dało zauważyć się ślady po płaczu. Wiem ze chciała to przede mną ukryć  jednak nie zbyt dobrze jej się to udało.

- Musze ci to wszystko wyjaśnić. Wiktoria zrozum to z tą dziewczyną nie miało dla mnie żadnego znaczenia..- Wiktoria niespodziewanie przyłożyła mi palec do ust i zabroniła mówić. Następnie położyła swoje dłonie na moim karku. Zaczęła zbliżać nasze twarze następnie łącząc nasze usta w pocałunek. Był on delikatny, lecz bardzo pożądliwy. Bez wahania go odwzajemniłem. Trwało to zaledwie kilka sekund jednak byłem w stanie odczytać każdy gest blondynki,  skierowany w moją stronę. Jej bliskość spowodowała,  że całe moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz, serce zaczęło nierównomiernie bić. Krew w moich żyłach zaczęła płynąć coraz szybciej. Dziewczyna rozłączyła nasze usta, lecz mimo to nasze twarze były bardzo blisko siebie. Cichutko wyszeptała mi do ust

- Kto pocałunek był lepszy mój czy jej?- Powiedziała to z słodkim głosem. Jej brązowe źrenice były skierowane w moja stronę. Widziałem w nich małe iskierki,  niepewność i jakąś nutkę nadziei .Zdziwiło mnie jej pytanie. Przecież odpowiedz była taka przewidywalna.

- Oczywiście, że twój skarbie.- Powiedziałem to najczulej jak się dało. Nachyliłem się nad nią by ponownie złączyć nasze wargi,  ona jednak triumfalnie się
uśmiechnęła. Odepchnęła mnie i przez zaciśnięte zęby z wielka satysfakcją odpowiedziała

-To teraz patrz, co straciłeś, Kochanie.-Minęła mnie i trzaskając drzwiami wyszła na zewnątrz. A ja ? Stałem na korytarzu jak ten kretyn. Nadal analizując cała sytuacje. Dopiero po chwili dotarło do mnie wszystko, co miało miejsce w scenie przed kilku sekund. Ktoś z mojego życia zrobił sobie niezły teatrzyk 
Wiktoria/Oskar
Dlaczego czasami tak trudno jest rozmawiać? Zamiast prośby o wyjaśnienia serwujemy chłodne spojrzenia. Zamiast żalu – milczenie. Potrzebujemy rozmowy jak dobrego jedzenia, a dobrowolnie wybieramy emocjonalna anoreksję. W środku wszystko krzyczy: mów do mnie! Obejmij mnie! Kochaj mnie! A jedyne, co wychodzi z naszych ust, to słowa niemające żadnego znaczenia.
_________________________________________
Mam nadzieje że rozdział wam się spodoba :P
Straciłam na niego sporo nerwów. Miałam kompletny zanik weny.
Na szczęście pewien kochany łobuz mi pomógł i dzięki niemu to dokończyłam ♥
Dziękuje za pomoc!!!!<3
Komentujcie !!! To naprawdę mi pomaga :P


sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział 13

"i trzeba żyć ku*wa, przed nami jeszcze tyle dni."

Oczami Wiktorii
Za oknem panował pół mrok. Na niebie widniał piękny srebrzysty księżyc. Był w kształcie małego rogalika. Drzewa delikatnie kołysały się pod na potem wiatru. A wewnątrz mnie panowała walka. Toczyła się ona miedzy moim sercem a rozumem. Rozsądek w moim życiu zawsze wygrywał, ale obawiam się ze tym razem nie ma nic do powiedzenia . Uczucia biorą górę, to, co jest w sercu zaczyna przybierać coraz większej mocy.A Ja nie jestem w stanie temu zaprzestać, co prowadzi mnie do istnego szału. Moje emocje zawsze są chaotyczne. Nigdy nie odpowiednie do sytuacji. Czasem czuje się jak mała dziewczynka zagubiona w tym całym beznadziejnym świecie, która nie jest wstanie odnaleźć tak naprawdę siebie. Szukam w życiu jakiegoś celu punktu, do którego dążę i gdy jestem pewna, że go znalazłam on nagle znika mi z pola widzenia a ja znów muszę zaczynać od nowa. Teraz pojawił się ktoś, kto pomaga mi wstawać po każdym upadku. Kto nigdy we mnie nie wątpi. To osoba, która wzbudza we mnie wszystkie skrajne emocje, których wcześniej nie byłam w stanie doznać. W jednej chwile On potrafi doprowadzić mnie do frustracji ,złości, jaka ogarnia całe moje ciało. Nie ukrywam czasem mam ochotę go zabić, ale za chwile jeden mały gest wykonany w moim kierunku, może rozbroić tą cykającą bombę we mnie. Wtedy staje się jak baranek, potulna, spokojna pragnąca coraz bardziej jego bliskości. Jego dotyk przyprawia mnie o dreszcze całe ciało przechodzi fala rozkoszy. W tych momentach cały ten banalny i szary świat traci jakiekolwiek znaczenie. Liczy się tylko ta sekunda. Mój oddech przyśpiesza. Staje się nierównoległy i płytki. Płucach jakby zmieszały objętość i pobierają z otoczenia coraz mniej cząsteczek tlenu. Moje policzki oblewają się purpurą. One płoną żywym ogniem, gdy tylko on jest w zasięgu wzroku. Ja, mała istotka nie jestem w stanie zapobiec tym wszystkim reakcją. Próbuje, lecz moje starania schodzą na manowce. Serce jakby prowadziło własne odmienne życie nawet nie pytając mnie o zdanie. Może właśnie powinno? Przecież kontrole nad własny życiem podobno mamy my sami. Tylko, dlaczego nie potrafimy powstrzymać swoich uczuć w kierunku drugiej osoby? Nie potrafimy wywołać uczuć, jakie każdego dnia targają nasze ciało. One są mimo naszej woli. Przecież nigdy nikt nie zapytał czy chcielibyśmy się zakochać się...
Dziś wypuścili mnie ze szpitala. Jestem u dziadków. Czuje się ty nieswojo. Tak jakbym nie pasowała do tego domu. Jakbym była puzzlem zupełnie innej układanki. Mam teraz mały skromny pokój, który urządzili moi dziadkowie. Przyznam ze nie był  najgorszy ,moja babcie ma dobry gust. Jednak nadal nie czuje się tu jak u siebie. Czuje się wręcz jak intruz, mimo że nikt mnie tak nie traktuje.
 Jestem totalnie odcięta od świata. Dom moich dziadków znajduje się na obrzeżach miasta, co zdecydowanie utrudnia mi wszystko. Moim częstym gościem jest Julka. Przyjeżdża do mnie, jeśli tylko może. Kochana z niej przyjaciółka. Dowiedziałam się również o całej sytuacji z Sandrą, myślałam nawet by jakoś załagodzić ta sytuacje i pogodzić się z nią, ale Julka kategorycznie mi tego zabroniła.
Oskar, Maks i Kuba pojechali do Nowego Yorku na turniej piłki nożnej. Startują w nim młodzi zawodnicy, który chcą pokazać umiejętności .Z powodu tego wyjazdu od tamtego incydentu nie rozmawiałam z blondynem. To wszystko zżera mnie od środka. Sama nie wiem, co mam myśleć....Jutro na jednym z nowojorskich portali emitowane będą zawody, na których są chłopcy z naszej szkoły. Jestem już umówiona z Julką na seansie.

****
Następnego dnia
Chłopaki rozgrywali właśnie decydujący mecz. Przegrywali trzy do dwóch. Widać było na ich twarzy wielkie zdenerwowanie. Jednak ja i Julka nadal nie traciliśmy nadziei na ich wygraną. Zacisnęliśmy pięści z całych sił. W końcu strzelili wyrównującą bramkę. Zostały ostatnie minuty meczu. Widać było zmęczenie na twarzach zawodników. Każdy z nich dawał z siebie wszystko. Nie ważne, jaki był by wynik moim zdaniem obie drużyny zasługują na wielki podziw. Piłka zmierzała do naszej bramki na szczęście bramkarz obronił strzał. Nastąpiła szybka kontra naszej drużyny i co?
-Gol- zaczęliśmy piszczeć z Julką z całych sił.Do pokoju wszedł przerażony tym Dziadek
- Co się stało? Wiktoria wszystko dobrze?
- Dziadku wygrali rozumiesz?
- Ale kto ?
- Oskar. To znaczy nasza drużyna. W piłkę. 
- I dlatego tak się drzecie? - Pokiwaliśmy z Julką  równocześnie głowami na znak potwierdzenia
- Nastolatki- Dziadek teatralnie  przewrócił oczami. Co w jego wykonaniu wyglądało komicznie. Po chwili ponownie nasze oczy skierowane były na ekran laptopa. Trwała przerwa, po której wywiad mieli udzielić chłopaki. Z kuchni usłyszałam głos babci bym na chwile przyszła do kuchni. Przyszła, czyli przyjechała na moim dwukołowym jakże kochanym Wózku. Posłyszenie wykonałam polecenie babuni i już po chwili byłam na miejscu
- Co tam?
- Przyszedł do ciebie list
- List? Od kogo?
- Od twojej matki...
- Że co proszę?
- Twoja matka była tu rano, zanim jeszcze wstałaś i kazała ci go przekazać.
- Nagle przypomniało jej się ze istnieje? Gdzie była wcześniej jak jej naprawdę potrzebowałam?
- Każdemu należy się druga szansa. Nawet jej .Nie odtrącaj jej . Ona cie kocha.
- Ja jej nienawidzę. ..Nie chce by chociaż w jakimkolwiek stopniu uczestniczyła w moim życiu. Dla mnie nie istnieje.
- Wiktoria !! To twoja matka .
- Ja nie mam matki. Oficjalnie jestem dzieckiem z próbówki. A teraz babciu ja już musze wracać do Julki.
-A co z listem?
-Wyrzuć go do kosza ....- Zawróciłam wózkiem i czym prędzej udałam się do swojego pokoju.- Po co ona do mnie pisze? Czego chce? Ja nie chce jej znać, niech da mi spokój. 
- Ale kto? O co chodzi?- Usłyszałam głos Juli 
- Moja matka napisała do mnie list.
- Że co ??!
-To samo co wcześniej...
- Zamierzasz go przeczytać?
- Nie...Nie ważne lepiej powiedz, co mnie ominęło?
- Nic, same reklamy. O właśnie zaczyna się... A i do tego tematu wrócimy. 
- Jasne...- Powiedziałam już prawie nie słyszalnie
Na ekranie pojawiły się się znane mi twarze. Widać było na nich wielkie zmęczenia a przede wszystkim radość z wygranej.
-Jak czują się świeży zwycięzcy?- Zapytała dziennikarka komentująca cały mecz 
-Zajebiście to znaczy zajefajnie -Powiedział Kubuś
- Jakie macie plany na przyszłość? Co zamierzacie robić w najbliższym czasie?
- Jeszcze o tym nie myśleliśmy jesteśmy w szoku- Powiedział któryś chłopak z drużyny.
- A ja chce wrócić do kraju i w końcu znaleźć się u boku mojej dziewczyny. 

Julka kochanie wracam z pucharem - Na twarzy mojej przyjaciółki pojawiły się ogromne rumieńce. Biła od niej duża radość. Słowa Maksa były naprawdę mega słodkie.
- U widzę ze romantyk z ciebie. Dziewczyna na pewno się ucieszy.
Dziennikarka zadała jeszcze kilka rutynowych pytań po czym zakończyła się cała transmisja.
- Czy on nie jest kochany?- Twarz Juli promieniała.
- Tak , tak jest .
Dwa dni później .Wieczór...
Czekałam właśnie na Kubę ,Maksa ,Oskara no i oczywiście Julkę.  Wczoraj chłopaki wrócili  do Polski. Stęskniłam się z nimi strasznie. Już nie mogę się doczekać aż ich  zobaczę.
W końcu usłyszałam wyczekiwany dzwonek. Babcia odtworzyła drzwi i zaprosiła cała ekipę do mojego pokoju
- Hej piękna- I po chwili od razu wylądowałam w ramionach Kuby.
- Cześć. .- Przytuliłam go z całych sił. Po chwili usłyszeliśmy chrząknięcie Oskara. 
- A ze mną to się nie przywitasz?-Oderwałam się od zielonookiego a następnie  wyciągnęłam dłonie w kierunku blondyna
- To chodź tu .- I po chwili znalazłam się w jego uścisku .On tylko wyszeptał mi do ucha.
-Stęskniłem się za tobą skarbie.- Na jego słowa moje serce znowu zaczęło bić nieubłaganie szybko. Następnie przywitałam się z Maksem i Julką .
- Jak było w tym wielkim świecie ?
- W sumie całkiem fajnie. Nie wychodziliśmy z hotelu. Wiecie ciągłe imprezy i mnóstwo zgrabnych dziewczyn.- W oczach Kuby zauważyłam małe  płomyczki. Widać  było że widok pięknych kobiet daje mu mnóstwo jak by to ująć. Satysfakcji ? Po prostu boginie seksu napalają naszego kasanowe, że aż buja w obłokach.
 - Pffff...Jaki z ciebie prymitywny facet tylko na wygląd lecisz. Jak jakaś ci tyłeczkiem przed twarzą pokręci już musisz ją zaliczyć....- krótko scharakteryzowałam charakter chłopaka
- Ale tyłeczek musi być taki ….Mmmmm… No wiesz. Zgrabny- Wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
- Oj Wood jaki z ciebie prostak.- Słusznie skomentowała to moje przyjaciółka -Dajmy naszemu przystojniakowi spokój lepiej powiedzcie czy macie jakieś zdjęcia.    
- Mnóstwo- Podłam im swojego laptopa po czym wszyscy wspólnie zaczęliśmy oglądać wszystkie zdjęcia. Niektóre były naprawdę przekomiczne . Widać było że nasi chłopcy wypili bardzo duża ilość alkoholu .Nagrany był też jeden filmik. Od razu go włączyliśmy .Mimo protestów naszego podrywacza .
Kuba tańczył striptiz. Przegrał zakład a taka była jego kara. Musze przyznać że jego kocie ruchy były naprawdę seksowne. 
- Mrry..Kubuś... Ah te ciałko - Na twarzy chłopaka pojawiły się drobne rumieńce- Czy ktoś tu się zawstydził ?
- Wyłączcie ten film..
- A co rozbierzesz się do naga?
- Nie. Kurwa Oskar wyłącz to...- Spiorunował go wzrokiem a następnie wysłał mu sms.
- Ej co jest grane co to za tajemnice w towarzystwie ?- Oskar momentalnie po odczytaniu sms chciał wyłączyć ten film jednak skutecznie z Julką mu to uniemożliwiłam. Niestety to co tam zobaczyłam przeraziło mnie. Nagle kamera obróciła się o 180 stopni. A w obiektywie zobaczyłam Oskara liżącego się z jakąś dziewczyna. Zapewne gdyby mógł to pewnie zaraz by ją przeleciał....Nie to nie może być prawda….                     
___________________________________________
Przepraszam wiem że długo czekaliście na ten rozdział. Zawaliłam na całej linii ale uwierzcie mi ostatnio miałam sporo na głowie. Poprawianie wszystkich ocen mnóstwo nauki a przez to brak czasu na pisanie. Do tego wszystkiego totalny brak weny . Liczę chociaż na to ze ten rozdział wam się spodoba :)
Komentujcie kochani , to daje mi dużo sił do pisania :)