Najgorsze jest to, że
w chwilach dla nas najtrudniejszych musimy znosić jeszcze samego siebie.
Oczami Wiktorii
-Jakieś
półtora roku temu miałem wypadek i trafiłem do szpitala. Byłem sparaliżowany
tak samo jak ty. Moim życiem była piłka nożna wiec jak się domyślasz był to
ogromny cios. Potem mój wujek, czyli twój lekarz zaopiekował się mną zapewnił
mi dobra opiekę medyczną potem rehabilitacje. Nie poddawałem się i jak widać
chodzę o własnych nogach. Co prawda moja kariera piłkarska przepadłą, ale cóż
życie…- Jego twarz wyraźnie posmutniała
-
A co się stało, że miałeś wypadek?
-
yyy to długa historia. Musiałbym powiedzieć ci całe moje życie.
-
Proszę bardzo ja chętnie posłucham.
-
Uparta jesteś.
-
Cóż ma się ten dar. A teraz mów.
-Moje dzieciństwo na
początku było idealne. Rodzice rozpieszczali mnie na każdy, kroku w końcu
jestem jedynakiem. Jednak przyszedł takie okres, że z dnia na dzień wszystko
zaczęło się zmieniać. Ojciec stracił prace. Zaczął pić. Cały dom spoczął na
głowie mojej mamy. Zaczęła brać dodatkowe etaty. Całe dnie i noce pracowała a
gdy tylko miała chwile czasu to poświęcała go mnie. Pewnego dnia zasłabła w pracy.
Jak się okazało później miała raka, z którego nie była już w stanie się wyleczyć
.Kilka dni po diagnozie zmarła. – Mówiąc te słowa jego głos zadrżał widziałam
ze to było dla niego trudne, ale jednak kontynuował. -Miałem wtedy szesnaście
lat. O wszystko obwiniałem siebie a przede wszystkim ojca. Znienawidziłem go.
Po jej śmierci zaczął pić jeszcze bardziej. Ja pojawiałem się w domu raz na
tydzień by wziąć czyste ubrania .Tułałem się po znajomych. Mój rodzinny dom stał się ostatnim miejscem,
w którym chciałem być.
- Skąd ja to znam
….Przepraszam mów dalej.
-Więc, na czym
skończyłem?… A już wiem. Człowiek, który był kiedyś dla mnie autorytetem stał
się niczym. Z resztą ja dla niego też.Wtedy całym moim życiem stała się piłka
nożna. Całe dnie spędzałem na murawie. To była taka odskocznia od wszystkiego.
Na boisku czułem się sobą. Nie było tam problemów i tego całego bagna. Byłem
tylko ja piłka bramka. Po kilku miesiącach jednak wpadłem jak to się mówi? Złe towarzystwo
Zacząłem pić, palić któregoś wieczoru sięgnąłem po heroinę. Uzależniłem się od niej,
mimo że ciągle wmawiałem sobie, że w każdej chwili mogę przestać. Na początku
miałem pieniądze i wszystko szło gładko miałem dobrego dostawce, które bez
problemu załatwiał mi towar.
. I jednego
deszczowego wieczoru wszystko się zmieniło. Całe moje życie legło w
gruzach.
Impreza trwała na całego. Muzyka
rozchodziła się po całej dzielnicy. Siedziałem na jednej
z kanap, która znajdowała się w salonie. Jak zwykle byłem pod wpływem
narkotyku zmieszanego z alkoholem. Odpłynąłem cały świat w tym momęcię
wydawał mi się taki kolorowy. Nic nie było wstanie
wyrwać mnie z tego pięknego świata, który należał
tylko do mnie. Obok mnie znajdował się mój kumpel i jego dziewczyna. Byli w
swoich światach tak samo jak ja.
Po kilku godzinach impreza zaczęła
rozkręcać się coraz bardziej moja boska substancja przestawała
działać. Postanowiłem, więc strzelić sobie jeszcze jedną
działkę. Co tam jak szaleć to na całego. Jednak w toalecie, gdy
przygotowywałem się do zastrzyku pojawił się mój
dawny kumpel. Przestałem się z nim zadawać odkąd
poznałem nowych znajomych , rozpocząłem nowe życie.
- Czy ciebie do końca pojebało?
Nie widzisz jak się staczasz?! Łukasz do cholery jasnej, co
się z
tobą dzieje
- Gówno cię to obchodzi to moja sprawa.
- Jestem twoim przyjacielem nie mogę
patrzeć jak marnujesz sobie całe życie.
- To moje życie. Moja sprawa.- Wtedy on wyrwał mi heroinę i
spuścił w toalecie. Wściekłem się wpadłem w szał. Zacząłem
okładać go pięściami. Nie miał nawet jak się
bronić. Wtedy przypadkowo popchnąłem go na umywalkę.
Walną rogiem głowy o jej krawędź. Wszędzie była krew.
- Boże, co ja zrobiłem…. Paweł …. Zabiłem go
zabiłem….- Całe moje ciało zaczęło trząść się ze strachu. Nie wiedziałem, co zrobić
jedynym rozsądnym wyjściem była ucieczka. Wybiegłem z łazienki
najszybciej jak się dało. Wsiadłem na motor. Jechałem
najszybciej jak mogłem nie zważałem na światła ,przechodniów. Nagle zobaczyłem
mocne reflektory samochodowe Potem była tylko ciemność…
Kilka dni później
obudziłem się w szpitalu, ale nie chciałem żyć. Nie po tym, co zrobiłem…- Przerwał i
spuścił głowę do dołu. Widziałam na jego twarzy ból. Nadal wszystko przeżywa
jakby stało się to zaledwie kilka dni temu.
- A ten przyjaciel Paweł,
co z nim?
- Jakaś dziewczyna
znalazła go tam zadzwoniła po pogotowie. Na szczęście uratowali go. A wiesz, co
on zrobił?- Kiwnęła przecząco głową-Pewnego dnia zjawił się u mnie w Sali. Nie
ukrywałem zadziwiło mnie to. Przecież on powinien mnie nienawidzić. Na początku
myślałem ze przyszedł mi przywalić lub coś w tym stylu . W sumie należało mi
się za to wszystko. Jednak on tego nie zrobił wręcz przeciwnie wybaczył mi
wszystko i zmotywował do walki do życia. Nawrzeszczał na mnie, że zachowuje się
jak baba. Lituje się nad sobą zamiast wziąć się w garść. To on sprawił ze teraz
tu jestem, że się nie zabiłem, że mam przyjemność z tobą rozmawiać.
-Okazał się
prawdziwym przyjacielem.
- Tak. Teraz wiem, że
prawdziwych przyjaciół poznaje się w tych najgorszych chwilach. On mnie nie
opuścił mimo tego, co mu zrobiłem. Potem zacząłem rehabilitacje, byłem na
odwyku. Mój wujek brat mojej mamy a tak jak już wspominałem twój lekarz zapewnił
mi mieszkanie jakiś start po tym wszystkim…. No i to właśnie moja historia
- W sumie nie wiem,
co powiedzieć.
- Nie musisz nic
mówić. Ty przeżywasz teraz podobną sytuacje więc wiesz że żadne słowa tu nie
pomogą.
- Masz racje. A wiec
to twój wujek cię tu przysłał?
- Tak. To znaczy nie
chciałem przyjść sam . Mój wujek opowiedział mi trochę o tobie stwierdził że ja
prędzej do ciebie dotrze i cię zrozumie niż jakiś psycholog
- W sumie miał
racje..
- Teraz czas na twoją
historie…
-No chyba tak…-
Powoli zaczęłam opowiadać mu o swoim życiu. Na początku szło mi to ciężko. Nie lubię opowiadać o tym, co przeszłam.Jestem osobą, która woli wszystko trzymać w
sobie. Jednak otworzyłam się totalnie. Opowiedziałam mu wszystko,
co przeszłam. Nie powstrzymywałam łez. Bo, po co? One, chociaż dają mi drobne
wewnętrzne ukojenie. Łukasz nie przerywał mi. Słuchał uważnie nie dodawał
zbędnych komentarzy.
-No i wszystko
skończyło się na tym ze jestem teraz inwalidką.
-Przecież nie jest
powiedziane że musisz być nią już zawsze.
- Szczerze ? To nie
wierze w cuda. Nie będę robiła sobie zbędnych nadziei.
- Nie możesz tam
mówić a tym bardziej myśleć. Dopiero co wyszłaś ze śpiączki. Może to tylko
chwilowe. Nie będę cię pocieszał bo to bez sensu ale powiem ci że nie należy
tracić nadziei.
- Ja nawet jej nie
mam.
- Masz masz . Każdy
ją ma. Wiesz co ci teraz pomoże. Oprócz mojego nie zastąpionego towarzystwa?
- No co takiego ?
- Nie myśl o tym co
złego cie spotkało. Teraz skup się na przyjaciołach których ci nie brakuje. No
i chłopaku .To ci pomoże
- Możliwe. A i nie
mam chłopaka
- Jak to ?
- Tak jakoś wyszło
- Jakiś koleś podawał
się za twojego chłopak. Podobno uratował ci życie. zachował zimną krew i to
dzięki niemu żyjesz…- Podawał się za mojego chłopaka? Uratował mi życie. Chwila,
chwila ostatnie co pamiętam to głos Julki …Mam tylko jakieś przebłyski. Głos
Oskara. Tak zdecydowanie tak Czy to znaczy że to Oskar mnie uratował?
-Ziemia do Wiktorii..Dobrze się czujesz jakoś zbladłaś.
- Tak .To znaczy nie.
Przepraszam wracajmy już.-poczułam dziwne ukucie w sercu. A potem znów tylko
ciemność.
Oczami Łukasza
Siedziałem z Wiktorią
w parku przed szpitalem . Opowiedziałem tej dziewczynie całe moje życie.
Zazwyczaj nie rozmawiam o nim z niki. Ona jednak sprawiła ze chciałem
powiedzieć jej wszystko . Przy niej czułem się dziwnie. Na jej uśmiech moje
serce zaczyna bić mocnej a jej głos jest melodią dla moich uszy. Polubiłem ją i
to bardzo. Później to ona opowiedziała mi swoją historie. Widać że przeżyła
wiele. Czułem z nią jakąś więź której nie byłem w stanie opisać. Rozmawialiśmy
dość długo. W którymś momencie jednak zauważyłem ze z dziewczyną coś się dzieje
-Ziemia do Wiktorii..Dobrze się czujesz jakoś zbladłaś.
- Tak .To znaczy nie.
Przepraszam wracajmy już.- Wtedy niespodziewanie straciła przytomność.
Próbowałem ją obudzić jednak na marne. Sprawdziłem puls. Był strasznie słaby. Nie
zastanawiając się wziąłem ją na ręce i czym prędzej pobiegłem w stronę oddziału na którym wcześniej leżała.Na korytarzu zobaczyłem chłopaka jak zobaczył mnie
z Wiktorią na rękach od razu do nas podbiegł.
- Uspokój się nie
widzisz straciła przytomność zamiast mnie zatrzymywać to leć szybko po
lekarza.- Chłopak wykonał posłusznie ,moje polecenie. To pewnie ten cały Oskar
… Dopiero go poznałem a już go nie lubię….
_______________________________________________________
Myślałam ze ten rozdział wyjdzie mi lepiej...no ale cóż jest jak jest nie ma co narzekać :)
W kolejnym będzie się działo więcej.:)
No i oczywiście po raz któryś dziękuje za wszystkie kometarze!!!:*
Myślałam ze ten rozdział wyjdzie mi lepiej...no ale cóż jest jak jest nie ma co narzekać :)
W kolejnym będzie się działo więcej.:)
No i oczywiście po raz któryś dziękuje za wszystkie kometarze!!!:*
O Boże! Świetny! Nie wiem czemu, ale zaczynam przestawać lubić Oskara. Łukasz jest świetny!Uwielbiam go. Wiktoria potrzebuje właśnie teraz takiego przyjaciela, ale coś czuję, że między nimi zaiskrzy i dojdzie do czegoś wiecej xd.
OdpowiedzUsuńRozdział bomba <3 Polubiłam Łukasza, martwię się o Wiktorię. Czekam z na nexta. Weny życzę ;3
OdpowiedzUsuńOooooo... Już lubię tego Łukasza :>
OdpowiedzUsuńCiekawy rozdział i czekam na nn ;)
Aja go nie lubię i kropka. Niby pomógł Wiktorii, ale wolę Oskara x DDD
OdpowiedzUsuńBomba, czekam nn. Duzo weny,
Natalia ;)
Historia Łukasza trzymała w napięciu to mi się podoba! :)
OdpowiedzUsuńJa też nie przepadam za Łukaszem. Jakoś lepszy jest Oskar :) To on cały czas był przy niej. Czekam na nexta. + Weny życzę:3
OdpowiedzUsuńOjej, czuję, że może coś wyjść z tej znajomości Wiktorii i Łukasza. :) Jemu się ona podoba, ale czy jest też tak na odwrót? W każdym razie podobna sytuacja w życiu może ich przybliżyć do siebie i Oskar może iść w odstawkę, choć szkoda mi go, bo dziewczyna dzięki niemu naprawdę dużo zawdzięcza i widać, że jest w niej zakochany, skoro nawet podawał się za jej chłopaka no i spędzał z nią tyle czasu... martwił się o nią.
OdpowiedzUsuńW każdym razie wrócę jeszcze do tego Łukasza... Dobrze, że uparł się na tą rozmowę z Wiktorią i opowiedział jej swoje życie, bo być może dzięki temu będzie jej trochę łatwiej.
Trzymam kciuki za Wiktorię. :)
lovebutheartless.blogspot.com
Pozdrawiam.
Rozdział jak zwykle świetny. Ten cały Łukasz cuś tu kombinuje, w każdym razie moje przeczucia się sprawdziły i oj chyba Wikuś zostawi Oskara dla tego tutaj...
OdpowiedzUsuńHej :) Wpadłam na Twój blog przypadkiem w poszukiwaniu nowych czytelniczek.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie Twoje rozdziały, ponieważ były krótkie i bardzo przyjemnie opisane. Nie zajęło mi to wcale zbyt dużo czasu i przyznam Ci szczerze, że nadal czuję lekki niedosyt. :)
Wiktoria tak dużo przeszła przez ten ostatni czas. Wypadek odmienił jej życie całkowicie, ale na szczęście ma przyjaciół, którzy mimo wszystko ja wspierają.
Oskar to po prostu mój faworyt. Tak dzielnie był przy niej każdego dnia i wierzył w nią od samego początku. Myślałam, że dzięki temu dziewczyna da mu szansę na związek, ale teraz, gdy pojawił się Łukasz, mam wrażenie, że wszystko nabierze zupełnie innego obrotu.
A właśnie... Łukasz - dobrze, że pojawił się w jej życiu i opowiedział swoją historię, ponieważ dzięki temu Wiktoria będzie mogła nabrać większej motywacji do walki :)
Oby było z nia wszystko w porządku!!!
fatal--love.blogspot.com
zapraszam!
BOSKI <3 Strasznie mi się podoba, muszę nadrobić poprzednie rozdziały ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam także do mnie <3
http://onlyyoucanchangeme.blogspot.com/
Hej. :)
OdpowiedzUsuńJeśli miałabyś ochotę, to na moim blogu jest nowy, przedwczesny rozdział. :)
fatal--love.blogspot.com
miłego dnia.
zostałaś nominowana :)
OdpowiedzUsuńhttp://zauroczenie-to-poczatek.blogspot.com/2014/05/liebster-award.html
Żal Łukasza...
OdpowiedzUsuńPrzychodzi jakiś ćpun, niedoszły morderca, łapie dziewczynę i wynosi, jak gdyby nigdy nic, na zewnątrz. Od razu się sobie zwierzają i tak dalej, już się pewnie zakochali, Wiktoria za tydzień zapomni, kto to Oskar. Zapomni, że Oskar bronił ją przed rodzicami, ukrywał we własnym domu, uratował jej życie, miał wątpliwą przyjemność mieć do czynienia z Polskim Wymiarem Sprawiedliwości, siedział przy niej parę miesięcy, tęsknił, płakał, kochał. Zapomni, bo jakiś ćpun się ładnie do niej uśmiechnął, i ma "męski głos".
Ale takie są kobiety. Wiem, prawdopodobnie jestem jedynym przedstawicielem płci męskiej na tym blogu, i zaraz zostaną przez was- kobiety, solidarnie zhejtowany.
I jeszcze jedno. Łukasz mówi: Dopiero go poznałem a już go nie lubię... . Mówi tak dlatego, bo wyczuwa w nim zagrożenie, już wie, że będzie walczył o Wiktorię.
Dodam jeszcze, że mogłabyś używać jakiś przecinków czy coś, przyjemniej by się czytało.
Nie przepadam za romantyczno- dramatycznymi blogami, ale skoro już przeczytałem to komentuję.
Ogólnie blog słaby, tak na 9.5/10. :P
Avi, zwany Wrexem