sobota, 31 maja 2014

Rozdział 12

Dziś wystarczy mi Twoja obecność, aby być odrobinę szczęśliwszą.

Oczami Wiktorii
 Zatopiłam się w bliskości, której od tak dawna wewnątrz siebie pragnęłam..
Nagle otworzyły się drzwi a do mojego łóżka podbiegł uradowany Filip. Akurat teraz.....
Chłopak odskoczył ode mnie po czym usłyszałam z jego ust tylko ciche "kurwa"  . Mały nie zwarzajac na wszystko wdrapał się się na moje łóżko i zaczął się do mnie przytulać.
- Wiktoria ja tak tęskniłem. Już nie jesteś na mnie zła? Przepraszam cie ja nie chciałem
- Filip ja nigdy nie byłam na ciebie zła - Delikatnie poczochrałam jego włosy, na co on tylko sie uśmiechnął nadal się ode mnie nie odrywając. Oskar natomiast stał tyłem do nas oparty o parapet przy oknie.
- Oskar. Oskar słyszałeś?Ona nie jest zła. Miałeś racje - Blondyn odwrócił się i obdarzył młodego szerokim uśmiechem. Po chwili w sali znaleźli się tez moi dziadkowie.
- Wnusiu ty moja - Wtedy babcia wzięła mnie w ramiona i zaczęła płakać. Myślałam ze mnie udusi na szczęście z odsieczą przyszedł dziadek.
- Zośka zaraz ją udusisz. Po za tym ja też chce się z nią przywitać Nie przywłaszczaj jej tylko dla siebie..- Babcia posłusznie wykonała prośbę mojego dziadka po czym obarczyła go srogim spojrzeniem. Następnie to on się ze mną przywitał. Nawet on uronił jedną łzę. Co było dla mnie nowością. Ten facet nigdy nie płakał, Zawsze był twardy. Przez to wszystko i ja się rozczuliłam, oczywiście moim odwiecznym sojusznikiem był Filip, który płakał, bo ja płakała, 
Rozmawiałam z dziadkami o tym wszystkim, co miało miejsce kilka miesięcy temu. Mieli pretensje, że nie zwróciłam się do nich o pomoc, jednak zrozumieli moje postępowanie. Po wyjściu ze szpitala zamieszkam u nich. Ich dom znajduje się na drugim końcu miasta, ale przecież są pociągi autobusy. Jakoś sobie poradzę. Muszę sobie poradzić dla nich wszystkich.
W tym samym czasie
Oczami Łukasza
Po spotkaniu w szpitalu udałem się do swojego mieszkania. Dzieliłem je z moim kumplem. Nie było jakieś dużo, ale spokojnie nam wystarczało. Mieliśmy dwie sypialnie ,jeden mały salon ,kuchnie i wspólną łazienkę.
Już na schodach klatki słyszałem głośną muzykę dochodząca z naszego mieszkania. Co tam się dzieje? Weszedłem , do środka to co tam zobaczyłem spowodowało u mnie nagły atak śmiechu. Paweł tańczył w samych bokserkach udając, że śpiewa. Dzięki jego niezaradnym wygibasą i ewidentnego braku talentu tanecznego wyglądało to komicznie Złapałem sie za brzuch i nie mogłem powstrzymać śmiechu.Brunet po pewnym czasie zauważył mnie. Zrobił się cały czerwony i wyłączył muzykę.
- I z czego się śmiejesz kretynie?
-Domyśl się.- Zacząłem naśladować jego ruchy, które wykonywał jakieś pięć minut temu.
- Skończ. Tylko kaleczysz mój układ.
-Kaleczę? Chyba dodaje piękności i smaku
-Gdzie byłeś? Mieliśmy próbę rano a jasny książę nie raczył się zjawić...Ostatnio ciągle nie przychodzisz...
- Nie wściekaj się miałem naprawdę ważny powód
- Kolejna idealna laska, której nie mogłeś sobie odpuścić?
- W pewnym sensie.
- I przez laskę wystawiasz najlepszego kumpla? Stary przeginasz....
- Oj zazdrośniku. Przecież wiesz ze kocham tylko ciebie - Delikatnie uwiesiłem mu się na ramieniu.
- Weź ode mnie odejdź. Nie dotykaj mnie...
- Oj słonko.
- Dobra skończ już. Chociaż warto było? Fajna w łóżku?
- Nie spałem jeszcze z nią.- Paweł pił wodę. Gdy usłyszał tą informacje o mało się nie zakrztusił
- Stary czy ja dobrze słyszałem?!
- Tak.Powtórzyć?Nie spałem z nią.
- Kim jest ta dziewczyna?
- Pamiętasz jak wczoraj mówiłem ci, że mój wujek prosi mnie o rozmowę z jego pacjentką .
- Tak coś kojarzę. Tylko z tego, co wiem nie byłeś zbytnio zachwycony tym pomysłem
- Ale zmieniłem zdanie.I wiesz, co ci powiem? Warto było.
- Dobra poproszę szczegóły.
- Ma na imie Wiktoria. Blondynka. Długie nogi, piękna figura. Przecudowny uśmiech. Słodki głos. A do tego jej piwne oczy. Można z nich wyczytać wszystkie uczucia, jakie kryje ta osóbka. -Usiadłem na kanapie po czym przed moimi oczami zobaczyłem dziewczynę. Ona jest idealna w każdym calu.
- Łukasz?!
-No co? – mruknąłem cicho od nosem. Ciągle mając tan śliczny obraz przed oczami
-Jak tak dalej będzie to się zakochasz… Jeśli już tego nie zrobiłeś… Ta dziewczyna jest w stanie oplątać cie wokół palca.- Po tych słowach wróciłem na ziemie. Czy on ma racje ?
- Stary... Nie to niemożliwe ja Łukasz  Malecki miałbym się w końcu zakochać?I to od pierwszego wejrzenia ?Hahaha
-Zdecydowanie nie
- Jak to się mówi ? Miłości przychodzi w najmniej spodziewanych momentach i zawsze zapuka do twoich drzwi. Czy jakoś tak to leciało.
- Jaki z ciebie poeta, Paweł nie poznaje cie.... 
- A co tej twojej idealnej panience jest ze w szpitalu leży?
- Miała wypadek. Jest sparaliżowana tak jak jeszcze niedawno ja..
- Uuu...To kiepsko.A ona już tak na zawsze?
- Nie wiem...Musze zapytać wujka co z nią dokładnie jest. Ale ,myślę ze  jakieś szanse...
- Bo inwalidka w łózko nie zaspokoi twoich potrzeb
- Jaki ty jesteś głupi- Czy on naprawdę niczego nie rozumie. Ja nie chce sią z nią przespać. Na pewno jeszcze nie teraz. Musze jej pomuc Tak samo jak ten debil niegdyś pomógł mi  .

Oczami Wiktori
Jest już wieczór. Słońce, które dziś wpadało w okno mojej sali właśnie znikało za horyzontem. W końcu miałam chwile by porozmawiać z Julka. Przez cały dzień ktoś mnie odwiedzał. Najpierw Łukasz potem Oskar i dziadkowie z Filipem. Potem przyszła pani z opieki. Zadawał mi pytanie czy chciałabym mieszkać z babcia i dziadkiem. Po prostu sąd rodzinny szuka mi tak zwanej rodziny zastępczej… Po wizycie tej facetki miałam badania. Następnie zjawili się sie Kuba Maks i Julka. Czułam się jak by wszystko w końcu wracało do normy. Martwiłam się tylko o Sandrę. Jestem ciekawa, czemu nie przyszła. Stęskniłam się za nią. Po za tym zauważyłam napiętą atmosferę miedzy moją ulubiona parą. Coś było nie tak. Dziś w ogóle nie okazywali wobec siebie uczuć jak mieli to w zwyczaju. Może się pokłócili? Postanowiłam, że wypytam się o wszystko Julki, gdy będziemy same. No i właśnie przyszedł na to czas
- Juluś.
- No, co?
- A teraz mi powiedz, co się dzieje miedzy Toba a naszym kochanym Maksem? Pokłóciliście się?
- Teraz nie jest to ważne. Nie martw się. Poradzę sobie. Ty musisz odzyskiwać siłę a nie się denerwować.I co się dziś stało ?
- Nie wkurzaj mnie. Mów, co ci leży na tym serduszku.
- Rozstaliśmy się.
-Co?! Jak to?Nic nie rozumiem? Przecież wy jesteście dla siebie jak by to ująć stworzeni.
-Ale całowałam się z nim wczoraj
-Teraz to zupełnie nic nie rozumiem. Proszę mi to wytłumaczyć.- Szatynka wzięła głęboki wdech poczym powoli zaczęła mówić. To, co usłyszałem wywołało u mnie wyrzuty sumienie. Rozstali się przeze mnie. Rozwaliłam ich miłość. Brawo Wiktoria. Jak zwykle potrafisz wszystko spieprzyć. 
- No i byłam na niego cholernie zła o to wszystko i z nim zerwałam. Jednak wczoraj jak okazało ze się obudziłaś, ale nie chciałaś nas widzieć poszliśmy się przejść. Tak znowu zaczęliśmy na siebie wrzeszczeć aż w końcu się pocałowaliśmy. Wiktoria ja nie wiem, co mam robić? Z jednej strony nienawidzę go za to, co zrobi a z drugiej strony kocham go jak wariatka…
-Rozumiem. Powinnaś dać mu druga szanse..
-Co?! Przecież on kazał mi wybierać między Toba a nim… On zwątpił w to, że się wybudzisz ….
- Julka nie ukrywajmy ty też nie byłaś bez winy. Jak sama powiedziałeś zaniedbałaś go. Co on miał zrobić? Nie dziwie mu się. Nie możesz być na niego zła o to, że chciał mieć ciebie dla siebie. Jak każdy chłopak dziewczynę.
- Naprawdę nie jesteś na niego zła?
- Nie. Przecież nie dziwie się ze tak postąpił..Przecież to tylko facet….
- Czyli co mam się z nim pogodzić?
- Zdecydowanie tak. Nie chce mieć was na sumieniu. Po za tym chce patrzeć na wasze szczęście idioci
- Kocham cie- Wtedy wzięła mnie w ramiona. Kurde dawno nie była tyle razy na dzień obejmowana. Odwzajemniłam uścisk Julki.
-Ja ciebie też kocham
- Dobra koniec o mnie mów teraz, co się stało przed naszym przyjściem. I kim jest ten jak mu tam.
-O, kim mówisz?
-No ten chłopak. No ten, o którym Oskar dziś wspomniał,
- Łukasz?
-A więc Łukasz miał na imię?
- Tak
- Mów mi tu złotko wszystko.
- Dość przystojny umięśniony. Z charakterystycznym poczuciem chumoru. Ma piękne zielone oczy. Do tego jego głos powoduje u mnie gęsią skórkę. Jest męski a zarazem taki delikatny.
-On czy głos?
-Oczywiście, że głos. Do tego ma naprawdę ładny uśmiech.
-Mały ideał?
-Chyba raczej palant.Przyszedł tu rano. Byłam dla niego delikatnie mówiąc nie miła. Nie polubiłam go na początku. Potem woził mnie na dwór. Mimo moich protestów. Rozumiesz woził mnie na ręce potem posadził na wózek i nie przyjmował odmowy. Debil.. Ale do rzeczy. No gadaliśmy tam trochę Opowiedział mi trochę o sobie i jego życiu. Potem ja mu coś tak powiedziałam o mnie. No i ogólnie przeprowadziłam z nim dość miłą, chociaż raczej nie za wesoła rozmowę. Potem zemdlałam i z tego, co się domyślam przyniósł mnie tutaj …Ogólnie poczułam z nim jakąś wież nie jestem w stanie określić jaką. On potrafi zrozumieć mnie jak nikt
- Tylko się w nim nie zakochaj,
- Dobra dobra skończ już te swoje teorie.Mam ważniejszy problem...
- Możesz trochę jaśniej.
- Całowała się z Oskarem- Te słowa z trudnością przeszły mi przez gardło.
- Co?!
- Wiem jestem głupia. Nie powinnam. Ale to był impuls. To działo się tak szybko. Jestem głupia wiem
- Ej!! Tylko ja mogę mówić ze jesteś głupia. Po za tym wcale nie jesteś. Wiktoria ty gp kochasz?
-  Yyy…. Nie wiem, co powiedzieć. W sumie sama nie wiem, co czuje. Przed wypadkiem miałam też takie myśli by go pocałować itp…
- A ja o niczym nie wiedziałam?
- Jak miałam ci powiedzieć?
- No w sumie racja…
-Boże, jaka ja jestem beznadziejna. Przecież on jest tylko moim przyjacielem on nic do mnie nie czuje. Rozwalę przez to naszą przyjaźń głupia ja..
- Wiktoria czy ty naprawdę nic nie widzisz?
- To znaczy?
-On….- Wtedy do Sali weszła pielęgniarka. Tak jeszcze jej mi tu brakowało. Czy oni wszyscy musza mi przeszkadzać akurat w takich momentach ?!!!Arrrr…..

piątek, 23 maja 2014

Rozdział 11

Jest tak cudownie, gdy czuję Twój dotyk i bliskość <3 .

Oczami Oskara
Sekunda stawała się minutą, minuta godziną a każda godzina coraz dłuższą chwilą czekania na wiadomość o stanie jej zdrowia. Czas nieubłaganie się ciągnął. Moje serce biło coraz niespokojniej. Krew w żyłach płynęła jeszcze szybciej ,jeśli w ogóle było to możliwe. Wewnątrz mnie panował chaos. Troska mieszała się z złością na Wiktorie. Jest ona taka lekkomyślna .Nie pomyślała o konsekwencjach jakie niosą ze sobą takie decyzje .Nie rozsądne było odłączenie kroplówek i wyjście z tym osobnikiem na zewnątrz. Przecież mogło jej się coś stać. Jeśli już się nie stało. Właśnie ten chłopak …Szkoda mi na niego słów. Dopiero go poznałem a już nienawidzę jak największego wroga...
Godzinę później
Oczami Wiktorii
Właśnie wróciłam z badań, które nie ukrywam wykończyły mnie. Musiałam oczywiście dostać reprymendę jaka ja to jestem nieodpowiedzialna itp. Lekarz po ględził trochę ,po czym pielęgniarka odwiozła mnie do mojej sali gdzie zastałam chłopaków. Konkretnie Łukasza i Oskara. Na widok tego drugiego poczułam się dziwnie. Patrzył na mnie takimi oczami. Wyrażały one złość i troskę. Bałam się że zaraz na mnie nawrzeszczy. Jednak on tego nie zrobił. Usiadł obok łóżka i rzucił tylko krótkie cześć. Byłam już pewna że jest na mnie zły , okropnie zły.

-Jak się czujesz?- Oderwałam wzrok od blondyna i skierowałam go w stronę okna gdzie znajdował się Łukasz.
- Dobrze. Jestem tylko trochę zmęczona .
- Przepraszam. Nie powinnam zabierać cie na dwór nie uzgadniając to z twoim lekarzem.
- Nic się nie ..- Nie dano mi dokończyć gdyż z krzesła wstał Oskar
-- To ty kurwa naraziłeś jej zdrowie ? Czy ty Chuju w ogóle myślisz ?!!!Wiesz na co mogło jej się stać- Na jego głos moje ciało przeszedł dreszcz a w oczach pojawiły się łzy. Pierwszy raz widziałam Oskara w takim stanie.
- Możesz nie wydzierać tego ryja ? Ona potrzebuje spokoju, nie widzisz jest wykończona !
- A ty kim jesteś żeby mi rozkazywać ?Jej mogło się coś stać, przez ciebie !!! Wiktoria, czy ty w ogóle myślisz ? Nie wystarczy ci że do końca życia jesteś …
- No co?? Sparaliżowana ?Dziękuje . Teraz chociaż wiem co tak naprawdę myślisz…
- Nie to miałem  na myśli ….
- Dobra koleś, wyjdź. Ona naprawdę nie potrzebuje takich tekstów i dołowania. Od niby przyjaciela.
- Ja nim kurwa jestem.
-Właśnie widać. wyjdź !
-Wiktoria?- Nie potrafiłam teraz spojrzeć mu w oczy.
-W sumie masz racje już nigdy nie odzyskam władzy nogach. Wieczne będę na tym jebanym wózku  ….Tylko .po co te wszystkie  słowa ?Po cholerę mnie wspierałeś ? Właśnie widzę kim dla ciebie jestem …Oskar myślałam…. A z resztą nie ważne. Łukasz ma racje, wyjdź!!!
- No i kurwa proszę bardzo ,tylko później nie proś mnie o pomoc !!!! Dla mnie już nie istniejesz….- Ostatnie słowa były dla mnie jak cios prosto we serce. Oskar wychodząc trzasnął drzwiami. A ja poczułam się okropnie, łzy same spływały mi po policzku. Nigdy nie spodziewała bym się czegoś takiego właśnie po nim. Myślałam ze zawsze mogę na niego liczyć. Przecież nic strasznego nie zrobiłam. Ja nie chce być bez niego . Zaczęłam panicznie płakać. Teraz nawet drobne sytuacje rujnują cały mój świat. Łukasz podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Byłam mu wdzięczna za ten gest ale poczułam ze to nie w tych ramionach powinnam się znajdować, że znajduje się nie w tym miejscu gdzie powinnam. Delikatnie odepchnęłam Łukasza. On chyba zrozumiał moje zamiary i posłusznie się dosunął.

- Wiktoria nie przejmuj się on nie jest tego wart
- Nie jest tego wart?! Skąd ty możesz to wiedzieć!!! Ty w ogóle go nie znasz a już oceniasz!!!To on był ze mną w tych trudnych chwilach. Wiec nie mów że nie jest tego wart….
- Ej nie to miałem na myśli. Nie złość się na mnie
- To nie gadaj takich głupot…
- Dobrze już przepraszam..
-No ok.
- Wiesz ja już będę musiał lecieć ślicznotko.
- Nie nazywaj mnie tak .
-Już nie gniewaj się , złość  piękności szkodzi.
- Mi już nic nie zaszkodzi.
- Bzdury gadasz.
-Tak tak…
- No to ja już naprawdę muszę lecieć i tak się tu zasiedziałem. Dziękuje za dzisiejszą rozmowę. Miło było cię poznać.
- No ja również dziękuje ,ale nie powiem ze również miło było cię poznać jeszcze byś zaczął wyobrażać sobie za wiele.- Pokazałam mu język
- Co za….
-No słucham?
- Zołza
-Debil
- Czy ty musisz być taka wredna ? Jeszcze godzinę temu byłaś miłą sympatyczną dziewczyną. Ah te kobiety ,nigdy nie zrozumiem ich logiki.
-Tak jak ja facetów.
- Dobra mała ja spadam .Jak coś masz mój numer i jeśli chciała byś pogadać czy coś dzwoń.
- Będziesz moim księciem na białym koniu który będzie ratował mnie w kłopotach?- Powiedziałam piskliwym głosem udając podekscytowaną jak mała dziewczynka.
- Jeśli tego będziesz sobie księżniczka życzyła to oczywiście ze tak . Tylko z tym białym koniem będzie problem.
- Człowieku ty wiesz co to ironia ?
- Tak ale do twoich słodkich ust ona zdecydowanie nie pasuje .To ja spadam. Pa – Nachylił się i pocałował mnie w policzek. Czy on nie za wiele sobie pozwala ? Cóż nie ważne.
Przytuliłam się do poduszki i zaczęłam cicho szlochać .To wszystko nie tak miało wyglądać. Słowa blondyna ciągle krążyły mi w głowie „dla mnie już nie istniejesz….”
Dwie godziny później
Powoli dochodziłam do siebie. Napisałam do Julki by przyszła do mnie jak najszybciej. Potrzebowałam teraz kogoś bliskiego. To jedyna osoba która teraz mi została. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi .Odruchowo skierowałam swój wzrok w tamtą stronę. Powiedziałam ciche „proszę” po czym w zobaczyłam Oskara . Był ostatnią osobą której się spodziewałam, chociaż w głębi serce liczyłam na to ze przyjdzie. W ręku trzymał jedną róże. Głowę miał spuszczoną .Moje serce od razu przyśpieszało rytm bicia .Chciałam tak bardzo znaleźć się w jego ramionach, jednak to nie możliwe. Nie po tym co powiedział. Jest jeden plus tej sytuacji chociaż wiem co tak naprawdę myśli.

- Wiktoria..Ja przepraszam. Nie chciałem tego powiedzieć. Ja …
-Ale powiedziałeś …Jeśli myślisz że kwiaty i jakiekolwiek przeprosiny pomogą to się mylisz. Ja nie chce tego wszystkiego ,powiedziałeś to co myślałeś. Akceptuje to. Chociaż raz byłeś szczery…
- Nie byłem to po prostu spowodowane było tym że…
-Nie chce tego słuchać. Te słowa są zbędne . Już zbyt dużo ich dzisiaj poleciało.
- Kurwa czy dasz dojść mi do słowa ?! Ja ci nie przerywam jak mówisz i ciebie proszę o  samo. Zamknij ta buzie i posłuchaj.
- A jeśli nie to co ?- Wtedy niespodziewanie podszedł do mnie i zrobił coś czego się w ogóle nie spodziewałam. Zbliżył nasze usta po czym złączył w pocałunku Całe moje ciało przeszła fala rozkoszy. Gdy już pierwszy szok opuścił moje ciało i zorientowałam  się co jest grane bez wahania odwzajemniłam pocałunek. Położyłam swoje ręce na jego karku po czym zatopiłam się w smaku jego ust. Nasze języki zaczęły toczyć walkę o dominacje . Pocałunek stawał się coraz zachłanniejszy, cały świat wtedy przestał mieć dla mnie jakiekolwiek znaczenie

__________________________________________________________
Przepraszam ze dodaje rozdział dopiero teraz ale miałam małe problemy i totalny bark weny..
Mam nadzieje ze rozdział chociaż trochę wam się podoba.
Komentujcie to wiele dla mnie znaczy :)
Obiecuje nadrobić zaległości na waszych blogach:)

wtorek, 13 maja 2014

Dostałam nominacje do LIBSTER AWARD od estamor. Baardzo dziękuje;*Nie spodziewałam się tego to miła niespodzianka :P

To odpowiedz na zadane pytania :
1. Od ilu lat piszesz?
Hmmm. Moja przygoda z pisaniem zaczęła się jakieś 2 lata temu. Z nudów zaczęłam pisać sobie jakieś krótkie historyjki. Potem zaczęło mnie to wciągać mogłam dzięki temu oderwać się od rzeczywistości. No i kilka miesięcy temu założyłam tego błoga.
2. Masz piosenkę, która z kimś ci się kojarzy?
Oooo..Mam wiele takich piosenek…. Co utrudnia mi często zapomnienie o pewnych osobach.
3. Ile masz lat?
16:)
4. Czym dla ciebie jest miłość?
Miłość dla mnie jest darem, dzięki któremu możemy przejść przez życie.Dla mnie to jedno z najważniejszych uczuć
5. Czy pisanie chcesz wiązać ze swoją przyszłością?
Raczej nie, pisanie tak jak wspomniałam wcześniej jest dla mnie rozrywką czymś, dzięki czemu zapominam o tym szarym świecie.
6. Czy kiedyś byłaś zakochana?
Tak zdarzało się.
7. Czym dla ciebie jest cierpienie?
Cierpienie jest da mnie egzystencją ludzkiego życia. To cześć naszego człowieczeństwa. Każdy z nas cierpi na swój sposób wszyscy prędzej czy później doświadczamy tego uczucia.
8. Co myślisz o samookaleczeniu?
Trudno mi się wypowiedzieć na ten temat. Przede wszystkim ludzie, którzy to robią musza mieć powody nic nie dzieje się bez przyczyny. Jeśli coś ich do tego skłoniło i w pewnym sensie tylko to im pomaga to rozumiem. Dla niektórych ludzi samookaleczenie jest jedynym sposobem by przetrwać to życie. Często jest tak ze w tych kluczowych momentach, kiedy ktoś powinien przy nas być zostajemy sami obwiniając się za wszystko. Ten ból, który sprawiają sobie sami są w stanie kontrolować to oni decydują, kiedy się skończy a kiedy zacznie. To tak jakby mała namiastka władzy nad łasym życiem. Ból fizyczny uwalnia ich od zła tego świata. Samookaleczenie jest tez w jakimś sensie prośba o pomoc. Pokazanie, że jest się bez silnym i potrzebne jest obok drugie 36i6
9. Za co cenisz innych?
W ludziach cenie przede wszystkim szczerość. W dzisiejszych czasach ta cecha w ludziach zdecydowanie zanika.
10. Czego oczekujesz od drugiej połówki?
Na pewno oczekuje od niej wsparcia w tych trudnych dla mnie momentach, pewności że z problemami nie zostaje sama, ale również obecności w szczęśliwych chwilach. Chciała my żeby ta druga część mnie była ze mną szczera potrafiła powiedzieć mi nawet najgorszą prawdę.Wierność to cech, którą też musi posiadać. No i by zaakceptowała każdą moją  wadę , taką  jaka jestem. By nie oczekiwała ode mnie zmian.
11. Od czego jesteś uzależniona?
Najbardziej od telefonu bez niego nigdzie się nie ruszam:P


Moje Pytania:
1.Co uważasz za największą porażkę współczesnych czasów?
2.Co najbardziej chciałabyś zmienić w sobie i dlaczego ?
3.Twój największy sukces życiowy ?
4.Jaki był twój najpiękniejszy sen ?
5.Co w twoim życiu jest najważniejsze?
6. Jaka jest twoja ulubiona bajka ?
7.Jaki  musi być twój książę z bajki ?
8. Co myślisz o facetach ? Jaka cecha najbardziej cię w nich denerwuje?
9.Bez czego nie jesteś wstanie normalnie funkcjonować, bez czego nie wyobrażasz sobie życia ?
10.Co najbardziej irytuje cię w ludziach ?
11. Czy pisząc bloga czerpiesz inspiracje z własnego życia ? Jeśli tak to na przykład jakie ?

Nominuje Blogi
1 http://when-you-look-away.blogspot.com/
2 http://fatal--love.blogspot.com/
3 http://onlyyoucanchangeme.blogspot.com
4 http://i-met-you.blogspot.com/
5 http://lovebutheartless.blogspot.com/
6 http://czekolladowamuffinka.blogspot.com/
7 http://nie-zapomne-obiecuje.blogspot.com/
http://enjoyyeveryymoment.blogspot.com/
http://when-eyes-are-wandering-in-the-dark.blogspot.com/
________________________________________________________________
Rozdział pojawi się w ten weekend przepraszam za opóźnienia :*

piątek, 2 maja 2014

Rozdział 10


Najgorsze jest to, że w chwilach dla nas najtrudniejszych musimy znosić jeszcze samego siebie.

Oczami Wiktorii
-Jakieś półtora roku temu miałem wypadek i trafiłem do szpitala. Byłem sparaliżowany tak samo jak ty. Moim życiem była piłka nożna wiec jak się domyślasz był to ogromny cios. Potem mój wujek, czyli twój lekarz zaopiekował się mną zapewnił mi dobra opiekę medyczną potem rehabilitacje. Nie poddawałem się i jak widać chodzę o własnych nogach. Co prawda moja kariera piłkarska przepadłą, ale cóż życie…- Jego twarz wyraźnie posmutniała
- A co się stało, że miałeś wypadek?
- yyy to długa historia. Musiałbym powiedzieć ci całe moje życie.
- Proszę bardzo ja chętnie posłucham.
- Uparta jesteś.
- Cóż ma się ten dar. A teraz mów.
-Moje dzieciństwo na początku było idealne. Rodzice rozpieszczali mnie na każdy, kroku w końcu jestem jedynakiem. Jednak przyszedł takie okres, że z dnia na dzień wszystko zaczęło się zmieniać. Ojciec stracił prace. Zaczął pić. Cały dom spoczął na głowie mojej mamy. Zaczęła brać dodatkowe etaty. Całe dnie i noce pracowała a gdy tylko miała chwile czasu to poświęcała go mnie. Pewnego dnia zasłabła w pracy. Jak się okazało później miała raka, z którego nie była już w stanie się wyleczyć .Kilka dni po diagnozie zmarła. – Mówiąc te słowa jego głos zadrżał widziałam ze to było dla niego trudne, ale jednak kontynuował. -Miałem wtedy szesnaście lat. O wszystko obwiniałem siebie a przede wszystkim ojca. Znienawidziłem go. Po jej śmierci zaczął pić jeszcze bardziej. Ja pojawiałem się w domu raz na tydzień by wziąć czyste ubrania .Tułałem się po znajomych.  Mój rodzinny dom stał się ostatnim miejscem, w którym chciałem być.
- Skąd ja to znam ….Przepraszam mów dalej.
-Więc, na czym skończyłem?… A już wiem. Człowiek, który był kiedyś dla mnie autorytetem stał się niczym. Z resztą ja dla niego też.Wtedy całym moim życiem stała się piłka nożna. Całe dnie spędzałem na murawie. To była taka odskocznia od wszystkiego. Na boisku czułem się sobą. Nie było tam problemów i tego całego bagna. Byłem tylko ja piłka bramka. Po kilku miesiącach jednak wpadłem jak to się mówi? Złe towarzystwo Zacząłem pić, palić któregoś wieczoru sięgnąłem po heroinę. Uzależniłem się od niej, mimo że ciągle wmawiałem sobie, że w każdej chwili mogę przestać. Na początku miałem pieniądze i wszystko szło gładko miałem dobrego dostawce, które bez problemu załatwiał mi towar.
. I jednego deszczowego wieczoru wszystko się zmieniło. Całe moje życie legło w gruzach.          

Impreza trwała na całego. Muzyka rozchodziła się po całej dzielnicy. Siedziałem na jednej z kanap, która znajdowała się w salonie. Jak zwykle byłem pod wpływem narkotyku zmieszanego z alkoholem. Odpłynąłem cały świat w tym momęcię wydawał mi się taki kolorowy. Nic nie było wstanie wyrwać mnie z tego pięknego świata, który należał tylko do mnie. Obok mnie znajdował się mój kumpel i jego dziewczyna. Byli w swoich światach tak samo jak ja.
Po kilku godzinach impreza zaczęła rozkręcać się coraz bardziej moja boska substancja przestawała działać. Postanowiłem, więc strzelić sobie jeszcze jedną działkę. Co tam jak szaleć to na całego. Jednak w toalecie, gdy przygotowywałem się do zastrzyku pojawił się mój dawny kumpel. Przestałem się z nim zadawać odkąd poznałem nowych znajomych , rozpocząłem nowe życie.
- Czy ciebie do końca pojebało? Nie widzisz jak się staczasz?! Łukasz do cholery jasnej, co się z tobą dzieje
- Gówno cię to obchodzi to moja sprawa.
- Jestem twoim przyjacielem nie mogę patrzeć jak marnujesz sobie całe życie.
- To moje życie. Moja sprawa.- Wtedy on wyrwał mi heroinę i spuścił w toalecie. Wściekłem się wpadłem w szał. Zacząłem okładać go pięściami. Nie miał nawet jak się bronić. Wtedy przypadkowo popchnąłem go na umywalkę. Walną rogiem głowy o jej krawędź. Wszędzie była krew.
- Boże, co ja zrobiłem…. Paweł …. Zabiłem go zabiłem….- Całe moje ciało zaczęło trząść się ze strachu. Nie wiedziałem, co zrobić jedynym rozsądnym wyjściem była ucieczka. Wybiegłem z łazienki najszybciej jak się dało. Wsiadłem na motor. Jechałem najszybciej jak mogłem nie zważałem na światła ,przechodniów. Nagle zobaczyłem mocne reflektory samochodowe Potem była tylko ciemność
 Kilka dni później obudziłem się w szpitalu, ale nie chciałem  żyć. Nie po tym, co zrobiłem…- Przerwał i spuścił głowę do dołu. Widziałam na jego twarzy ból. Nadal wszystko przeżywa jakby stało się to zaledwie kilka dni temu.
- A ten przyjaciel Paweł, co z nim?
- Jakaś dziewczyna znalazła go tam zadzwoniła po pogotowie. Na szczęście uratowali go. A wiesz, co on zrobił?- Kiwnęła przecząco głową-Pewnego dnia zjawił się u mnie w Sali. Nie ukrywałem zadziwiło mnie to. Przecież on powinien mnie nienawidzić. Na początku myślałem ze przyszedł mi przywalić lub coś w tym stylu . W sumie należało mi się za to wszystko. Jednak on tego nie zrobił wręcz przeciwnie wybaczył mi wszystko i zmotywował do walki do życia. Nawrzeszczał na mnie, że zachowuje się jak baba. Lituje się nad sobą zamiast wziąć się w garść. To on sprawił ze teraz tu jestem, że się nie zabiłem, że mam przyjemność z tobą rozmawiać.
-Okazał się prawdziwym przyjacielem.
- Tak. Teraz wiem, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w tych najgorszych chwilach. On mnie nie opuścił mimo tego, co mu zrobiłem. Potem zacząłem rehabilitacje, byłem na odwyku. Mój wujek brat mojej mamy a tak jak już wspominałem twój lekarz zapewnił mi mieszkanie jakiś start po tym wszystkim…. No i to właśnie moja historia
- W sumie nie wiem, co powiedzieć.
- Nie musisz nic mówić. Ty przeżywasz teraz podobną sytuacje więc wiesz że żadne słowa tu nie pomogą.
- Masz racje. A wiec to twój wujek cię tu przysłał?
- Tak. To znaczy nie chciałem przyjść sam . Mój wujek opowiedział mi trochę o tobie stwierdził że ja prędzej do ciebie dotrze i cię zrozumie niż jakiś psycholog
- W sumie miał racje..
- Teraz czas na twoją historie…

-No chyba tak…- Powoli zaczęłam opowiadać mu o swoim życiu. Na początku szło mi to ciężko. Nie lubię opowiadać o tym, co przeszłam.Jestem osobą, która woli wszystko trzymać w sobie. Jednak  otworzyłam się totalnie. Opowiedziałam mu wszystko, co przeszłam. Nie powstrzymywałam łez. Bo, po co? One, chociaż dają mi drobne wewnętrzne ukojenie. Łukasz nie przerywał mi. Słuchał uważnie nie dodawał zbędnych komentarzy.
-No i wszystko skończyło się na tym ze jestem teraz inwalidką.
-Przecież nie jest powiedziane że musisz być nią już zawsze.
- Szczerze ? To nie wierze w cuda. Nie będę robiła sobie zbędnych nadziei.
- Nie możesz tam mówić a tym bardziej myśleć. Dopiero co wyszłaś ze śpiączki. Może to tylko chwilowe. Nie będę cię pocieszał bo to bez sensu ale powiem ci że nie należy tracić nadziei.
- Ja nawet jej nie mam.
- Masz masz . Każdy ją ma. Wiesz co ci teraz pomoże. Oprócz mojego nie zastąpionego towarzystwa?
- No co takiego ?
- Nie myśl o tym co złego cie spotkało. Teraz skup się na przyjaciołach których ci nie brakuje. No i chłopaku .To ci pomoże
- Możliwe. A i nie mam chłopaka
- Jak to ?
- Tak jakoś wyszło
- Jakiś koleś podawał się za twojego chłopak. Podobno uratował ci życie. zachował zimną krew i to dzięki niemu żyjesz…- Podawał się za mojego chłopaka? Uratował mi życie. Chwila, chwila ostatnie co pamiętam to głos Julki …Mam tylko jakieś przebłyski. Głos Oskara. Tak zdecydowanie tak Czy to znaczy że to Oskar mnie uratował?
-Ziemia do Wiktorii..Dobrze się czujesz jakoś zbladłaś.
- Tak .To znaczy nie. Przepraszam wracajmy już.-poczułam dziwne ukucie w sercu. A potem znów tylko ciemność.
 Oczami Łukasza
Siedziałem z Wiktorią w parku przed szpitalem . Opowiedziałem tej dziewczynie całe moje życie. Zazwyczaj nie rozmawiam o nim z niki. Ona jednak sprawiła ze chciałem powiedzieć jej wszystko . Przy niej czułem się dziwnie. Na jej uśmiech moje serce zaczyna bić mocnej a jej głos jest melodią dla moich uszy. Polubiłem ją i to bardzo. Później to ona opowiedziała mi swoją historie. Widać że przeżyła wiele. Czułem z nią jakąś więź której nie byłem w stanie opisać. Rozmawialiśmy dość długo. W którymś momencie jednak zauważyłem ze z dziewczyną coś się dzieje
-Ziemia do Wiktorii..Dobrze się czujesz jakoś zbladłaś.
- Tak .To znaczy nie. Przepraszam wracajmy już.- Wtedy niespodziewanie straciła przytomność. Próbowałem ją obudzić jednak na marne. Sprawdziłem puls. Był strasznie słaby. Nie zastanawiając się wziąłem ją na ręce i czym prędzej pobiegłem w stronę oddziału na którym wcześniej leżała.Na korytarzu zobaczyłem chłopaka jak zobaczył mnie z Wiktorią na rękach od razu do nas podbiegł.
- Co jej zrobiłeś?! Kim ty jesteś!!!! Zostaw ją

- Uspokój się nie widzisz straciła przytomność zamiast mnie zatrzymywać to leć szybko po lekarza.- Chłopak wykonał posłusznie ,moje polecenie. To pewnie ten cały Oskar … Dopiero go poznałem a już go nie lubię….
_______________________________________________________
Myślałam ze ten rozdział wyjdzie mi lepiej...no ale cóż jest jak jest nie ma co narzekać :)
W kolejnym będzie się działo więcej.:)
No i oczywiście po raz któryś dziękuje za wszystkie kometarze!!!:*