Dziś wystarczy mi Twoja obecność, aby być odrobinę szczęśliwszą.
Oczami Wiktorii
Zatopiłam się w bliskości, której od
tak dawna wewnątrz siebie pragnęłam..
Nagle otworzyły się drzwi a do mojego
łóżka podbiegł uradowany Filip. Akurat teraz.....
Chłopak odskoczył ode mnie po czym usłyszałam z jego ust tylko ciche "kurwa" . Mały nie zwarzajac na wszystko wdrapał się się na moje łóżko i zaczął się do mnie przytulać.
- Wiktoria ja tak tęskniłem. Już nie jesteś
na mnie zła? Przepraszam cie ja nie chciałem
- Filip ja nigdy nie byłam na ciebie zła -
Delikatnie poczochrałam jego włosy, na co on tylko sie uśmiechnął nadal się
ode mnie nie odrywając. Oskar natomiast stał tyłem do nas oparty o parapet przy
oknie.
- Oskar. Oskar słyszałeś?Ona nie jest zła.
Miałeś racje - Blondyn odwrócił się i obdarzył młodego szerokim uśmiechem. Po
chwili w sali znaleźli się tez moi dziadkowie.
- Wnusiu ty moja - Wtedy babcia wzięła
mnie w ramiona i zaczęła płakać. Myślałam ze mnie udusi na szczęście z odsieczą
przyszedł dziadek.
- Zośka zaraz ją udusisz. Po za tym ja też
chce się z nią przywitać Nie przywłaszczaj jej tylko dla siebie..- Babcia
posłusznie wykonała prośbę mojego dziadka po czym obarczyła go srogim
spojrzeniem. Następnie to on się ze mną przywitał. Nawet on uronił jedną łzę.
Co było dla mnie nowością. Ten facet nigdy nie płakał, Zawsze był twardy. Przez
to wszystko i ja się rozczuliłam, oczywiście moim odwiecznym sojusznikiem był Filip,
który płakał, bo ja płakała,
Rozmawiałam z dziadkami o tym wszystkim,
co miało miejsce kilka miesięcy temu. Mieli pretensje, że nie zwróciłam się do
nich o pomoc, jednak zrozumieli moje postępowanie. Po wyjściu ze szpitala zamieszkam
u nich. Ich dom znajduje się na drugim końcu miasta, ale przecież są pociągi
autobusy. Jakoś sobie poradzę. Muszę sobie poradzić dla nich wszystkich.
W tym samym czasie
Oczami Łukasza
Po spotkaniu w szpitalu udałem się do
swojego mieszkania. Dzieliłem je z moim kumplem. Nie było jakieś dużo, ale
spokojnie nam wystarczało. Mieliśmy dwie sypialnie ,jeden mały salon ,kuchnie i
wspólną łazienkę.
Już na schodach klatki słyszałem głośną
muzykę dochodząca z naszego mieszkania. Co tam się dzieje? Weszedłem , do środka to co tam zobaczyłem spowodowało u mnie nagły atak śmiechu. Paweł tańczył w samych
bokserkach udając, że śpiewa. Dzięki jego niezaradnym wygibasą i ewidentnego braku talentu tanecznego wyglądało to komicznie Złapałem sie za brzuch i nie mogłem
powstrzymać śmiechu.Brunet po pewnym czasie zauważył mnie. Zrobił się cały
czerwony i wyłączył muzykę.
- I z czego się śmiejesz kretynie?
-Domyśl się.- Zacząłem naśladować jego ruchy,
które wykonywał jakieś pięć minut temu.
- Skończ. Tylko kaleczysz mój układ.
-Kaleczę? Chyba dodaje piękności i smaku
-Gdzie byłeś? Mieliśmy próbę rano a jasny książę
nie raczył się zjawić...Ostatnio ciągle nie przychodzisz...
- Nie wściekaj się miałem naprawdę ważny
powód
- Kolejna idealna laska, której nie mogłeś
sobie odpuścić?
- W pewnym sensie.
- I przez laskę wystawiasz najlepszego
kumpla? Stary przeginasz....
- Oj zazdrośniku. Przecież wiesz ze kocham
tylko ciebie - Delikatnie uwiesiłem mu się na ramieniu.
- Weź ode mnie odejdź. Nie dotykaj mnie...
- Oj słonko.
- Dobra skończ już. Chociaż warto było?
Fajna w łóżku?
- Nie spałem jeszcze z nią.- Paweł pił
wodę. Gdy usłyszał tą informacje o mało się nie zakrztusił
- Stary czy ja dobrze słyszałem?!
- Tak.Powtórzyć?Nie spałem z nią.
- Kim jest ta dziewczyna?
- Pamiętasz jak wczoraj mówiłem ci, że mój
wujek prosi mnie o rozmowę z jego pacjentką .
- Tak coś kojarzę. Tylko z tego, co wiem
nie byłeś zbytnio zachwycony tym pomysłem
- Ale zmieniłem zdanie.I wiesz, co ci
powiem? Warto było.
- Dobra poproszę szczegóły.
- Ma na imie Wiktoria. Blondynka. Długie
nogi, piękna figura. Przecudowny uśmiech. Słodki głos. A do tego jej piwne oczy.
Można z nich wyczytać wszystkie uczucia, jakie kryje ta osóbka. -Usiadłem na
kanapie po czym przed moimi oczami zobaczyłem dziewczynę. Ona jest idealna w
każdym calu.
- Łukasz?!
-No co? – mruknąłem cicho od nosem. Ciągle
mając tan śliczny obraz przed oczami
-Jak tak dalej będzie to się zakochasz… Jeśli
już tego nie zrobiłeś… Ta dziewczyna jest w stanie oplątać cie wokół palca.- Po
tych słowach wróciłem na ziemie. Czy on ma racje ?
- Stary... Nie to niemożliwe ja Łukasz Malecki miałbym się w końcu zakochać?I to od pierwszego wejrzenia ?Hahaha
-Zdecydowanie nie
- Jak to się mówi ? Miłości przychodzi w najmniej spodziewanych momentach i zawsze zapuka do twoich drzwi. Czy jakoś tak to leciało.
- Jaki z ciebie poeta, Paweł nie poznaje cie....
- A co tej twojej idealnej panience jest ze w szpitalu leży?
- Miała wypadek. Jest sparaliżowana tak jak jeszcze niedawno ja..
- Uuu...To kiepsko.A ona już tak na zawsze?
- Nie wiem...Musze zapytać wujka co z nią dokładnie jest. Ale ,myślę ze są jakieś szanse...
- Bo inwalidka w łózko nie zaspokoi twoich potrzeb
- Jaki ty jesteś głupi- Czy on naprawdę niczego nie rozumie. Ja nie chce sią z nią przespać. Na pewno jeszcze nie teraz. Musze jej pomuc Tak samo jak ten debil niegdyś pomógł mi .
- Stary... Nie to niemożliwe ja Łukasz Malecki miałbym się w końcu zakochać?I to od pierwszego wejrzenia ?Hahaha
-Zdecydowanie nie
- Jak to się mówi ? Miłości przychodzi w najmniej spodziewanych momentach i zawsze zapuka do twoich drzwi. Czy jakoś tak to leciało.
- Jaki z ciebie poeta, Paweł nie poznaje cie....
- A co tej twojej idealnej panience jest ze w szpitalu leży?
- Miała wypadek. Jest sparaliżowana tak jak jeszcze niedawno ja..
- Uuu...To kiepsko.A ona już tak na zawsze?
- Nie wiem...Musze zapytać wujka co z nią dokładnie jest. Ale ,myślę ze są jakieś szanse...
- Bo inwalidka w łózko nie zaspokoi twoich potrzeb
- Jaki ty jesteś głupi- Czy on naprawdę niczego nie rozumie. Ja nie chce sią z nią przespać. Na pewno jeszcze nie teraz. Musze jej pomuc Tak samo jak ten debil niegdyś pomógł mi .
Jest już wieczór. Słońce, które dziś wpadało w okno mojej sali właśnie znikało za horyzontem. W końcu miałam chwile by porozmawiać z Julka. Przez cały dzień ktoś mnie odwiedzał. Najpierw Łukasz potem Oskar i dziadkowie z Filipem. Potem przyszła pani z opieki. Zadawał mi pytanie czy chciałabym mieszkać z babcia i dziadkiem. Po prostu sąd rodzinny szuka mi tak zwanej rodziny zastępczej… Po wizycie tej facetki miałam badania. Następnie zjawili się sie Kuba Maks i Julka. Czułam się jak by wszystko w końcu wracało do normy. Martwiłam się tylko o Sandrę. Jestem ciekawa, czemu nie przyszła. Stęskniłam się za nią. Po za tym zauważyłam napiętą atmosferę miedzy moją ulubiona parą. Coś było nie tak. Dziś w ogóle nie okazywali wobec siebie uczuć jak mieli to w zwyczaju. Może się pokłócili? Postanowiłam, że wypytam się o wszystko Julki, gdy będziemy same. No i właśnie przyszedł na to czas
- Juluś.
- No, co?
- A teraz mi powiedz, co się dzieje miedzy Toba a naszym kochanym Maksem? Pokłóciliście się?
- Teraz nie jest to ważne. Nie martw się. Poradzę sobie. Ty musisz odzyskiwać siłę a nie się denerwować.I co się dziś stało ?
- Nie wkurzaj mnie. Mów, co ci leży na tym serduszku.
- Rozstaliśmy się.
-Co?! Jak to?Nic nie rozumiem? Przecież wy jesteście dla siebie jak by to ująć stworzeni.
-Ale całowałam się z nim wczoraj
-Teraz to zupełnie nic nie rozumiem. Proszę mi to wytłumaczyć.- Szatynka wzięła głęboki wdech poczym powoli zaczęła mówić. To, co usłyszałem wywołało u mnie wyrzuty sumienie. Rozstali się przeze mnie. Rozwaliłam ich miłość. Brawo Wiktoria. Jak zwykle potrafisz wszystko spieprzyć.
- No i byłam na niego cholernie zła o to wszystko i z nim zerwałam. Jednak wczoraj jak okazało ze się obudziłaś, ale nie chciałaś nas widzieć poszliśmy się przejść. Tak znowu zaczęliśmy na siebie wrzeszczeć aż w końcu się pocałowaliśmy. Wiktoria ja nie wiem, co mam robić? Z jednej strony nienawidzę go za to, co zrobi a z drugiej strony kocham go jak wariatka…
-Rozumiem. Powinnaś dać mu druga szanse..
-Co?! Przecież on kazał mi wybierać między Toba a nim… On zwątpił w to, że się wybudzisz ….
- Julka nie ukrywajmy ty też nie byłaś bez winy. Jak sama powiedziałeś zaniedbałaś go. Co on miał zrobić? Nie dziwie mu się. Nie możesz być na niego zła o to, że chciał mieć ciebie dla siebie. Jak każdy chłopak dziewczynę.
- Naprawdę nie jesteś na niego zła?
- Nie. Przecież nie dziwie się ze tak postąpił..Przecież to tylko facet….
- Czyli co mam się z nim pogodzić?
- Zdecydowanie tak. Nie chce mieć was na sumieniu. Po za tym chce patrzeć na wasze szczęście idioci
- Kocham cie- Wtedy wzięła mnie w ramiona. Kurde dawno nie była tyle razy na dzień obejmowana. Odwzajemniłam uścisk Julki.
-Ja ciebie też kocham
- Dobra koniec o mnie mów teraz, co się stało przed naszym przyjściem. I kim jest ten jak mu tam.
-O, kim mówisz?
-No ten chłopak. No ten, o którym Oskar dziś wspomniał,
- Łukasz?
-A więc Łukasz miał na imię?
- Tak
- Mów mi tu złotko wszystko.
- Dość przystojny umięśniony. Z charakterystycznym poczuciem chumoru. Ma piękne zielone oczy. Do tego jego głos powoduje u mnie gęsią skórkę. Jest męski a zarazem taki delikatny.
-On czy głos?
-Oczywiście, że głos. Do tego ma naprawdę ładny uśmiech.
-Mały ideał?
-Chyba raczej palant.Przyszedł tu rano. Byłam dla niego delikatnie mówiąc nie miła. Nie polubiłam go na początku. Potem woził mnie na dwór. Mimo moich protestów. Rozumiesz woził mnie na ręce potem posadził na wózek i nie przyjmował odmowy. Debil.. Ale do rzeczy. No gadaliśmy tam trochę Opowiedział mi trochę o sobie i jego życiu. Potem ja mu coś tak powiedziałam o mnie. No i ogólnie przeprowadziłam z nim dość miłą, chociaż raczej nie za wesoła rozmowę. Potem zemdlałam i z tego, co się domyślam przyniósł mnie tutaj …Ogólnie poczułam z nim jakąś wież nie jestem w stanie określić jaką. On potrafi zrozumieć mnie jak nikt
- Tylko się w nim nie zakochaj,
- Dobra dobra skończ już te swoje teorie.Mam ważniejszy problem...
- Możesz trochę jaśniej.
- Dobra dobra skończ już te swoje teorie.Mam ważniejszy problem...
- Możesz trochę jaśniej.
- Całowała się z Oskarem- Te słowa z trudnością przeszły mi przez gardło.
- Co?!
- Wiem jestem głupia. Nie powinnam. Ale to był impuls. To działo się tak szybko. Jestem głupia wiem
- Ej!! Tylko ja mogę mówić ze jesteś głupia. Po za tym wcale nie jesteś. Wiktoria ty gp kochasz?
- Yyy…. Nie wiem, co powiedzieć. W sumie sama nie wiem, co czuje. Przed wypadkiem miałam też takie myśli by go pocałować itp…
- A ja o niczym nie wiedziałam?
- Jak miałam ci powiedzieć?
- No w sumie racja…
-Boże, jaka ja jestem beznadziejna. Przecież on jest tylko moim przyjacielem on nic do mnie nie czuje. Rozwalę przez to naszą przyjaźń głupia ja..
- Wiktoria czy ty naprawdę nic nie widzisz?
- To znaczy?
-On….- Wtedy do Sali weszła pielęgniarka. Tak jeszcze jej mi tu brakowało. Czy oni wszyscy musza mi przeszkadzać akurat w takich momentach ?!!!Arrrr…..