„ A życie kiedyś da Ci mocny znak, by je docenić ”
Oczami OskaraObudziłem się i delikatnie przetarłem oczy. W moich ramionach znajdowała się blondynka.
Delikatnie ucałowałem ją w czubek głowy. Na szczęście to nie był sen. Mam ją znów . Teraz tylko musimy walczyć by odzyskała czucie. Nie wiem czemu ale jestem dobrej myśli. Musi być w końcu dobrze. Przecież nie może być ciągle źle . Jej bliskość to że znów tu ze mną jest napełnia mnie optymizmem. Teraz już nigdy nie pozwolę jej skrzywdzić. Będzie takim moim malutkim oczkiem w głowie. Usłyszałem ciche pomruki dziewczyny,. Były takie słodkie. Jej głos przyprawia mnie o dreszcze.
- Hej kochanie- Po raz
kolejny ucałowałem jej czoło
- Kochanie? - Widziałem na jej twarzy zmieszanie ale skradły się tam też małe rumieńce.
- Tak od dziś jesteś moim kochaniem.
- Z pączusia na kochanie awansowałam?
- Tak chudzielcu.
-Znów ci nie pasuje moja waga. Weź tu takiemu dogódź,
- Proszę cie tu jest sama skóra i kości .Wolałem cię w pulchniejszym wydaniu.
- Idiota ...
- Kościotrup. Zobaczysz ja już o ciebie zadbam
- Będziesz mi codziennie jedzonko przynosił?
- Tak góry jedzenia
- Jasne
- A jak się czujesz?
- Dobrze - delikatnie zmarszczyła czoło. Zawsze tak robiła gdy kłamała
- A teraz tak szczerze
- Pewnie się zbytnio nie wyspałeś.
- Ej nie zmieniaj tematu.- Chwyciłem jej twarz w swoje ręce. Spojrzałem jej głęboko w oczy. W nich od razu potrafiłem wyczytać wszystko. - Ej Wiki mów co się dzieje.
- Nic
- Przecież widzę. Uwierz mi ta rozmowa ci pomoże.
- Bo ja ...- W tym momencie usłyszeliśmy odgłos otwierających się drzwi. Szlak by to trafił akurat teraz . Do sali wszedł lekarz. Widząc mnie w sali był strasznie zdziwiony.
- Dzień dobry. Co pan tutaj robi?!
- Bo ja właśnie to znaczy..
- Dobrze proszę się już nie tłumaczyć i zmiatać mi stąd. Za pięć minut wracam i ma cie tu nie być młodzieńcze zrozumieliśmy się?
- Tak jest panie doktorze - Facet opuścił sale. Wiktoria była już odwrócona w stronę okna. Byłem pewien że płacze
- Ej odwróć się w moją stronę
- Oskar idź już. Lekarz zaraz przyjdzie. Po za tym twoi rodzice pewnie się martwią.
- Nie zostawcie cię
- Poradzę sobie
- Wiktoria
- Oskar idź już.
- Dobrze za jakąś godzinę tu wrócę. I nie płacz już. Ułoży sie zobaczysz- Po tym banalnym tekście przytuliłem ją od tyłu ucałowałem w policzek i wyszedłem.
Oczami Wiki
Z jednej strony chciała bym by Oskar zawsze przy mnie był. By nie odpuszczał mnie na minutę. Jednak wiedziałam ze nie mogę go o to prosić. Przecież on ma własne życie własne problemy .Ja i tak zbytnio go wykorzystuje. Nie zasługuje na kogoś takiego jak on. Po chwili tak jak zapowiedział lekarz ponownie się u mnie zjawił. Sprawdził kroplówkę zmierzył temperaturę . Pytał ja sie czuje próbował nawiązać dialog jednak nie odpowiadałam na pytania. Patrzyłam się tylko w jeden punkt sali. Nie miałam ochoty z nikim gadać. Nikt i tak mnie nie zrozumie tego co przechodzę będą sie tylko litować i pospieszać głupim tekstem „ będzie dobrze” „nie martw się ” . Nie chce tego wszystkiego. To bez sensu . Mój osobisty monolog przerwało pukanie do drzwi. Odwróciłam sie w tamtą stronę. Myślałam że to Oskar jednak nie był to on . W dziwach stał wysoki dobrze zbudowany chłopak. Na oko miał 19 20 lat.
- Mogę przeszkodzić?- Jego głos był bardzo męski. Na mojej skórze od razu pojawiła się gęsia skórka. Po chwile jednak wróciłam do rzeczywistości.
- Chyba pomyliłeś sale
- Masz na imię Wiktoria ?
- Yyyy. Tak
- To trafiłem dobrze jestem Łukasz.
- Po co przyszedłeś?
- Pogadać. Słyszałem dużo o tobie.
- A ja cie w ogóle nie znam. I przepraszam ale nie zamierzam gadać z kimś o moich problemach. Szczególnie z tobą. Ciebie nie powinno w ogóle obchodzić moje życie. Nie wiem kto ci o mnie opowiadał i w jakiej intencji tu przyszyłeś ale nie będę z tobą o niczym rozmawiać. Nie musicie się nade mną litować...
- Dziewczyno zwolnij....
- Nie wyjdź stad. Nasza rozmowa dobiegła końca.
- Nie zachowuj sie jak pępek świata. Nie tylko ty w życiu masz pod górkę
- Widzisz lubię sie użalać
- I chcesz by inni to też robili. Ja wcale nie przyszedłem tu po to by słuchać o twoich problemach mam swoje.- Po jego słowach zrobiło mi sie trochę głupio. Naskoczyłam na niego jak by coś zrobił. Może ma racje niby nie chce by ktoś się nade mną litował ale z innej strony nie chce zostać sama. Potrzebuje drugiej osoby . Przez przypadek spojrzałam w jego oczy. Był to ogromny błąd. Były one takie tajemnicze ...
- Jeśli skończyłeś już swój monolog to możesz już iść.
- A mówił że jesteś miła...
- Kto mówił?I skąd tyle o mnie wiesz?
-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
- A potem jest tysiąc innych.
-Ty coś o tym wiesz.
-Wal się
Wtedy ten idiota zaczął walić się po głowie.Ja na ten widok mimowolnie wybuchłam śmiechem.
- Wale się i co dalej ?
- Powiedz mi po co przyszyłeś i kto ci o mnie opowiadał.
- Opowiem ci wszystko za chwile. - Wtedy wstał i wyszedł z sali. Jego zachowanie było co na to dziwne.Myślałam że zostawił mnie samą . Jednak po chwili wrócił z wózkiem. Spojrzałam na niego dwuznacznie .
- Co to ma znaczyć ?
- Świeże powietrze dobrze ci zrobi
- Padło ci na rozum debilu ?!!- On naprawdę chyba oszalał ja nigdzie nie idę tu mi jest dobrze
- Łukasz jestem miło mi- Wtedy ściągnął ze mnie materiał którym byłam okryta. I tak po prostu wziął mnie na ręce.
- Idioto połóż mnie na łóżko Kurwa zostaw mnie !!!! Debilu!!!!
- Mówiłem ci już Łukasz jestem- Próbowałam wyrwać się z uścisku chłopaka jednak nie miałam szans. - Nie szarp się bo cię upuszczę. -Widziałam ze nie żartuje .On jest nieobliczalny złapałam sie z całej siły za jego szyje. Podrapałam do trochę. Może nauczy się ze mnie sie tak nie traktuje. Następnie posadził mnie na wózek. Odłączył mi kroplówkę i szybkim ruchem wyszliśmy z sali. Na korytarzu na szczęście znalazła się pielęgniarka
- Co tu się dzieje ?!
- Niech pani mi pomoże. On chce mnie zabić!!!
- Niech taka śliczna pielęgniarka nie słucha tej wariatki, majaczy. Musi odetchnąć w końcu świeżym powietrzem - Kobieta tylko uśmiechnęła się do nas i jak gdyby nigdy nic wróciła do swoich zajęć. I weź tu licz na służbę zdrowia. Nagle poczułam czyjś oddech na swojej szyi potem usłyszałam cichy szept
- Nie rób ze mnie mordercy. Bo jeśli będziesz sie tak wydzierała to dopiero się nim stanę.- Z jednej strony byłam wściekła na tego typka ale przy nim czułam się inaczej.
Po chwili byliśmy już koło recepcji,. Przez ten czas zdążyłam sie zorientować ze Łukasz jest tu znany i lubiany szczególnie przez te młode pielęgniarki. Przed wyjściem na zewnątrz chłopak podał mi okulary.
- Po co mi one ?
- Ostatni raz twoje źrenice miały kontakt z promieniami słonecznymi kilka miesięcy temu jeśli teraz po tak długiej przerwie wystawisz je od razu na światło możesz stracić wzrok i będziesz ślepa. Wiec grzecznie zakładaj te okulary- Powiedział już lekko sfrustrowany chłopak- Zawsze zadajesz tyle pytań?
- Kto pyta nie błądzi...-Nagle na swoich policzkach poczułam delikatny ciepły wiatr.Delikatnie muskał moją skórę.Do moich nozdrzy wpadło świeże powietrze. Można było wyczuć zapach pięknych kwiatów które rosły obok szpitala.Zamknęłam oczy.Wsłuchałam się w odgłosy nury.Mimo ciągłego warkotu samochodów i panicznego płaczu małego dziecka usłyszeć można było śpiew ptaków.Bardzo mi tego brakowało.
- Mówiłem że świeże powietrze dobrze ci zrobi .Od razu masz uśmiech na twarzy.
- Oj tam.Po prostu lubiłam od dziecka spędzać czas na powietrzu wśród kwiatów roślin . Czuje się w ten sposób w pewnym sensie wolna.
- To teraz mi podziękuj
- Tsa. Dzięki
- Mało szczerze ale popracujemy nad tym
- No jasne- Tą jak że interesującą rozmowę przerwała nam pani w podeszłym wieku. Miała gdzieś tak 50 / 60 lat . Jej włosy były bardzo siwe. Twarz miała jednak jak na swój wiek młodą do tego zgrabną figurę. Trzyma się babka całkiem nieźle.
- Dzień dobry Łukaszku.Jak się czujesz?Nie widziałam cie odkąd wyszedłeś z szpitala.
- Z szpitala ?
- A dziękuje pani za troskę. Jest już znacznie lepiej, z dnia na dzień odzyskuje dawną formę.- Totalnie zignorował moje pytanie.
-Oj miło było cię spotkać. Niestety śpieszę się na dyżur. A i życzę wam szczęścia na nowej drodze życia. Dbaj o tą panienkę.
- Że niby ja z nim ? Nigdy w życiu.
- Tak się własnie zaczyna miłość- Odrzekła z daleka kobieta. Ona chyba straciła wszystkie rozumu. Cóż to już nie ważne. Muszę dowiedzieć się o co chodzi z Bartkiem.
- A wiec co masz mi do powiedzenia.
-Ja? Tobie ?
Zmieniłam czcionkę mam nadzieje że to ułatwi wam jakoś czytanie :)
Dziękuje za wszystkie miłe komentarze dodają mi one wiele siły do pisania :)
- Kochanie? - Widziałem na jej twarzy zmieszanie ale skradły się tam też małe rumieńce.
- Tak od dziś jesteś moim kochaniem.
- Z pączusia na kochanie awansowałam?
- Tak chudzielcu.
-Znów ci nie pasuje moja waga. Weź tu takiemu dogódź,
- Proszę cie tu jest sama skóra i kości .Wolałem cię w pulchniejszym wydaniu.
- Idiota ...
- Kościotrup. Zobaczysz ja już o ciebie zadbam
- Będziesz mi codziennie jedzonko przynosił?
- Tak góry jedzenia
- Jasne
- A jak się czujesz?
- Dobrze - delikatnie zmarszczyła czoło. Zawsze tak robiła gdy kłamała
- A teraz tak szczerze
- Pewnie się zbytnio nie wyspałeś.
- Ej nie zmieniaj tematu.- Chwyciłem jej twarz w swoje ręce. Spojrzałem jej głęboko w oczy. W nich od razu potrafiłem wyczytać wszystko. - Ej Wiki mów co się dzieje.
- Nic
- Przecież widzę. Uwierz mi ta rozmowa ci pomoże.
- Bo ja ...- W tym momencie usłyszeliśmy odgłos otwierających się drzwi. Szlak by to trafił akurat teraz . Do sali wszedł lekarz. Widząc mnie w sali był strasznie zdziwiony.
- Dzień dobry. Co pan tutaj robi?!
- Bo ja właśnie to znaczy..
- Dobrze proszę się już nie tłumaczyć i zmiatać mi stąd. Za pięć minut wracam i ma cie tu nie być młodzieńcze zrozumieliśmy się?
- Tak jest panie doktorze - Facet opuścił sale. Wiktoria była już odwrócona w stronę okna. Byłem pewien że płacze
- Ej odwróć się w moją stronę
- Oskar idź już. Lekarz zaraz przyjdzie. Po za tym twoi rodzice pewnie się martwią.
- Nie zostawcie cię
- Poradzę sobie
- Wiktoria
- Oskar idź już.
- Dobrze za jakąś godzinę tu wrócę. I nie płacz już. Ułoży sie zobaczysz- Po tym banalnym tekście przytuliłem ją od tyłu ucałowałem w policzek i wyszedłem.
Oczami Wiki
Z jednej strony chciała bym by Oskar zawsze przy mnie był. By nie odpuszczał mnie na minutę. Jednak wiedziałam ze nie mogę go o to prosić. Przecież on ma własne życie własne problemy .Ja i tak zbytnio go wykorzystuje. Nie zasługuje na kogoś takiego jak on. Po chwili tak jak zapowiedział lekarz ponownie się u mnie zjawił. Sprawdził kroplówkę zmierzył temperaturę . Pytał ja sie czuje próbował nawiązać dialog jednak nie odpowiadałam na pytania. Patrzyłam się tylko w jeden punkt sali. Nie miałam ochoty z nikim gadać. Nikt i tak mnie nie zrozumie tego co przechodzę będą sie tylko litować i pospieszać głupim tekstem „ będzie dobrze” „nie martw się ” . Nie chce tego wszystkiego. To bez sensu . Mój osobisty monolog przerwało pukanie do drzwi. Odwróciłam sie w tamtą stronę. Myślałam że to Oskar jednak nie był to on . W dziwach stał wysoki dobrze zbudowany chłopak. Na oko miał 19 20 lat.
- Mogę przeszkodzić?- Jego głos był bardzo męski. Na mojej skórze od razu pojawiła się gęsia skórka. Po chwile jednak wróciłam do rzeczywistości.
- Chyba pomyliłeś sale
- Masz na imię Wiktoria ?
- Yyyy. Tak
- To trafiłem dobrze jestem Łukasz.
- Po co przyszedłeś?
- Pogadać. Słyszałem dużo o tobie.
- A ja cie w ogóle nie znam. I przepraszam ale nie zamierzam gadać z kimś o moich problemach. Szczególnie z tobą. Ciebie nie powinno w ogóle obchodzić moje życie. Nie wiem kto ci o mnie opowiadał i w jakiej intencji tu przyszyłeś ale nie będę z tobą o niczym rozmawiać. Nie musicie się nade mną litować...
- Dziewczyno zwolnij....
- Nie wyjdź stad. Nasza rozmowa dobiegła końca.
- Nie zachowuj sie jak pępek świata. Nie tylko ty w życiu masz pod górkę
- Widzisz lubię sie użalać
- I chcesz by inni to też robili. Ja wcale nie przyszedłem tu po to by słuchać o twoich problemach mam swoje.- Po jego słowach zrobiło mi sie trochę głupio. Naskoczyłam na niego jak by coś zrobił. Może ma racje niby nie chce by ktoś się nade mną litował ale z innej strony nie chce zostać sama. Potrzebuje drugiej osoby . Przez przypadek spojrzałam w jego oczy. Był to ogromny błąd. Były one takie tajemnicze ...
- Jeśli skończyłeś już swój monolog to możesz już iść.
- A mówił że jesteś miła...
- Kto mówił?I skąd tyle o mnie wiesz?
-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
- A potem jest tysiąc innych.
-Ty coś o tym wiesz.
-Wal się
Wtedy ten idiota zaczął walić się po głowie.Ja na ten widok mimowolnie wybuchłam śmiechem.
- Wale się i co dalej ?
- Powiedz mi po co przyszyłeś i kto ci o mnie opowiadał.
- Opowiem ci wszystko za chwile. - Wtedy wstał i wyszedł z sali. Jego zachowanie było co na to dziwne.Myślałam że zostawił mnie samą . Jednak po chwili wrócił z wózkiem. Spojrzałam na niego dwuznacznie .
- Co to ma znaczyć ?
- Świeże powietrze dobrze ci zrobi
- Padło ci na rozum debilu ?!!- On naprawdę chyba oszalał ja nigdzie nie idę tu mi jest dobrze
- Łukasz jestem miło mi- Wtedy ściągnął ze mnie materiał którym byłam okryta. I tak po prostu wziął mnie na ręce.
- Idioto połóż mnie na łóżko Kurwa zostaw mnie !!!! Debilu!!!!
- Mówiłem ci już Łukasz jestem- Próbowałam wyrwać się z uścisku chłopaka jednak nie miałam szans. - Nie szarp się bo cię upuszczę. -Widziałam ze nie żartuje .On jest nieobliczalny złapałam sie z całej siły za jego szyje. Podrapałam do trochę. Może nauczy się ze mnie sie tak nie traktuje. Następnie posadził mnie na wózek. Odłączył mi kroplówkę i szybkim ruchem wyszliśmy z sali. Na korytarzu na szczęście znalazła się pielęgniarka
- Co tu się dzieje ?!
- Niech pani mi pomoże. On chce mnie zabić!!!
- Niech taka śliczna pielęgniarka nie słucha tej wariatki, majaczy. Musi odetchnąć w końcu świeżym powietrzem - Kobieta tylko uśmiechnęła się do nas i jak gdyby nigdy nic wróciła do swoich zajęć. I weź tu licz na służbę zdrowia. Nagle poczułam czyjś oddech na swojej szyi potem usłyszałam cichy szept
- Nie rób ze mnie mordercy. Bo jeśli będziesz sie tak wydzierała to dopiero się nim stanę.- Z jednej strony byłam wściekła na tego typka ale przy nim czułam się inaczej.
Po chwili byliśmy już koło recepcji,. Przez ten czas zdążyłam sie zorientować ze Łukasz jest tu znany i lubiany szczególnie przez te młode pielęgniarki. Przed wyjściem na zewnątrz chłopak podał mi okulary.
- Po co mi one ?
- Ostatni raz twoje źrenice miały kontakt z promieniami słonecznymi kilka miesięcy temu jeśli teraz po tak długiej przerwie wystawisz je od razu na światło możesz stracić wzrok i będziesz ślepa. Wiec grzecznie zakładaj te okulary- Powiedział już lekko sfrustrowany chłopak- Zawsze zadajesz tyle pytań?
- Kto pyta nie błądzi...-Nagle na swoich policzkach poczułam delikatny ciepły wiatr.Delikatnie muskał moją skórę.Do moich nozdrzy wpadło świeże powietrze. Można było wyczuć zapach pięknych kwiatów które rosły obok szpitala.Zamknęłam oczy.Wsłuchałam się w odgłosy nury.Mimo ciągłego warkotu samochodów i panicznego płaczu małego dziecka usłyszeć można było śpiew ptaków.Bardzo mi tego brakowało.
- Mówiłem że świeże powietrze dobrze ci zrobi .Od razu masz uśmiech na twarzy.
- Oj tam.Po prostu lubiłam od dziecka spędzać czas na powietrzu wśród kwiatów roślin . Czuje się w ten sposób w pewnym sensie wolna.
- To teraz mi podziękuj
- Tsa. Dzięki
- Mało szczerze ale popracujemy nad tym
- No jasne- Tą jak że interesującą rozmowę przerwała nam pani w podeszłym wieku. Miała gdzieś tak 50 / 60 lat . Jej włosy były bardzo siwe. Twarz miała jednak jak na swój wiek młodą do tego zgrabną figurę. Trzyma się babka całkiem nieźle.
- Dzień dobry Łukaszku.Jak się czujesz?Nie widziałam cie odkąd wyszedłeś z szpitala.
- Z szpitala ?
- A dziękuje pani za troskę. Jest już znacznie lepiej, z dnia na dzień odzyskuje dawną formę.- Totalnie zignorował moje pytanie.
-Oj miło było cię spotkać. Niestety śpieszę się na dyżur. A i życzę wam szczęścia na nowej drodze życia. Dbaj o tą panienkę.
- Że niby ja z nim ? Nigdy w życiu.
- Tak się własnie zaczyna miłość- Odrzekła z daleka kobieta. Ona chyba straciła wszystkie rozumu. Cóż to już nie ważne. Muszę dowiedzieć się o co chodzi z Bartkiem.
- A wiec co masz mi do powiedzenia.
-Ja? Tobie ?
- Ty naprawdę jesteś taki głupi czy
udajesz?
- A czy
mogłabyś choć przez chwile być miała?
- Nie odpowiada
się pytaniem na pytanie.
- Jest się
miłym dla nowo poznanych ludzi
- Ja lubię być
oryginalna
- I wredna
przy okazji.
- Widzisz
taki mały gratisik dla ciebie.- Pokazałam mu języka, Ten chłopak mnie irytuje.
- Więc mogła
byś przez chwile być dla mnie miła ?
- Mogła bym.
- Więc bądź.
- Ale to już
inna kwestia
-Czyli ?
- To taka
papryczka ewentualnie przyprawa.
- Masz
teksty jak dzieci z przedszkola.
- Widzisz
staram się doceń to.
- Doceniam
ten gest.
- A wiec
odpowiesz mi na moje pytania ?
- A co z
tego będę miał ?
- A co
chcesz?
- Nie
odpowiada się pytaniem na pytanie. Sama mnie tego nauczyłaś. – Przewróciłam oczami.
Co za kretyn…- Ale mam propozycję.
- Możesz jaśniej
?
- Historia
za historie . Ja powiem ci o swoim życiu ty potem zrobisz to samo. Umowa stoi?
- Niech
będzie zaczynaj …
- A wiec...
Cdn ....
Cdn ....
_______________________________________
W opowiadaniu pojawił się nowy bohater. Zapraszam do zakładki Bohaterowie :PZmieniłam czcionkę mam nadzieje że to ułatwi wam jakoś czytanie :)
Dziękuje za wszystkie miłe komentarze dodają mi one wiele siły do pisania :)
Witam wszystkich nowych czytelników.:*
Proszę by każdy kto przeczyta ten rozdział napisał chociaż krótki komentarz :P
Z góry dziękuje to wiele dla mnie znaczy :)
Pa:)
Proszę by każdy kto przeczyta ten rozdział napisał chociaż krótki komentarz :P
Z góry dziękuje to wiele dla mnie znaczy :)
Pa:)