Tysiące ran, który nie da się zliczyć.
Oczami Wiktorii
Siedziałam własnie z chłopakami w moim pokoju. Mały namówił nas na grę w monopol. Zawsze byłam w tym słaba, jednak tym razem szczęście mi dopisywało.Wygrywałam. Filip i Damian założyli sojusz przeciwko mnie. Jednak nie poddawałam się. Nie dam im tak łatwo wygrać.
-Kasa do mnie, mój drogi - Wyciągnęłam rączkę w stronę Damiana, który własnie stanął na polu wykupionym przeze mnie. Pobieranie od niego imitacji banknotów sprawiało mi naprawdę ogromną satysfakcje.
-Nie szczyć się tak. Zobaczysz, jeszcze z tobą wygramy, co nie, Filip?
-No jasne.
-Chyba w snach - Pokazałam im język, po czym uśmiechnęłam się. Niby taka mała rzecz, a sprawia mi tyle radości. Niestety... moje szczęście po krótkim czasie skończyło się, zaczęłam bankrutować. Spółka tamtej dwójki zaczęła dobrze prosperować. Na moje nieszczęście. Stanęłam własnie na polu Damiana. Mój budżet świecił pustkami.
-No wiec, teraz ty płacisz mnie, kasiorka do mnie, moja droga - Muszę wyjść z tego kryzysu. Szybka decyzja. Już wiem!!! Może mój urok osobisty na niego zadziała. Zaczęłam się zalotnie uśmiechać i trzepotać rzęsami. Nie umknęło to uwadze chłopaka - Wpadło ci coś do oka?
-Nie, po prostu ja nic nie mam - Rozłożyłam bezradnie ręce, robiąc przy tym smutną minkę.
-Panie Filipie, co robimy z tym osobnikiem? Nie ma nam czym zapłacić. To istny skandal... - Spojrzeliśmy oboje na małego. Ten smacznie sobie spał na moim łóżku. Wyglądał naprawdę mega słodko.
-Filip chyba nam odleciał.
-No na to wygląda. Ale wróćmy do interesów.
-Ale ja przez was zbankrutowałam.
-No i co teraz z tym zrobimy? Może zapłacisz mi w jakiś inny sposób?
-To znaczy?
-Co mi zaoferujesz?
-A co pan by chciał?
-A co dajesz?
-A co żądasz?
-A co mogę dostać?- Zaczęliśmy się nawzajem droczyć. Trwało to naprawdę długo. Na szczęście w końcu ustaliliśmy, że kupie Damianowi przy najbliższej okazji coś słodkiego. Chłopak cieszył się z tego powodu jak dziecko, które dostaje swoją wymarzoną zabawkę. Wtedy nie wiedział jeszcze, że będzie to tylko zwykły, plebejski lizak za 15 groszy. :D Co będę się wykosztowywała....
****
Siedziałam własnie nad swoimi kontaktami w telefonie. Miałam ochotę z kimś pogadać. Miałam już dość siedzenia w tych czterech ścianach. Potrzebowałam kontaktu z ludźmi. Niestety, wszyscy, z którymi chciałam się spotkać, dziś odpadają. Jedyną osobą, która mi została, to Łukasz. Jednak obawiałam się, czy nie wyjdę na idiotkę, dzwoniąc do niego. Przecież od naszego spotkania minęło sporo czasu.
Po chwili stwierdziłam: "co mi zależy?". Warto spróbować. Odszukałam jego numer telefonu, po czym z lekkim wahaniem nacisnęłam zieloną słuchawkę. Po kilku sygnałach usłyszałam głos. Niestety, nie należał on do chłopaka.
-Słucham?- W słuchawce usłyszałam kobiecy głos.
-Yyy... Czy mogę poprosić Łukasza?
- Misiek właśnie bierze prysznic. Ale jeśli chcesz, mogę go zawołać.- W tle usłyszałam głos chłopaka: "Chodź tu mała, mam na ciebie ochotę."
- Nie, dziękuję. Zadzwonię później- Od razu się rozłączyłam. Poczułam się dziwnie. Nie dlatego, że okazało się, że Łukasz ma dziewczynę... Ale... Jej głos... Głos dziewczyny... Był znajomy... Czy to... Sandra?
Oczami Łukasza
Wszedłem właśnie do pokoju, gdzie leżała dziewczyna. Wyglądała naprawdę bosko w samej koszuli. Podszedłem bliżej. Delikatnie przejechałem palcem po jej nagim udzie. Ona uśmiechnęła się na ten gest.
Ja natomiast złączyłem nasze usta w pożądliwym pocałunku. Mimo, że kilka minut temu kochałem się z nią, nadal miałem ogromną ochotę ponownie ją przelecieć. Ta dziewczyna pobudza wszystkie moje zmysły. Jest naprawdę znakomita w łóżku. Jej seksowne ciałko jest idealne. Podoba mi się w nim każdy zakamarek.
Mimo tego, nie planuje z nią przyszłości. To dziewczyna jedynie na przelotny romans, nic więcej.
Zacząłem rozpinać jej koszule. Dziewczyna jednak zaprotestowała.
-Kocie... Przestań... Ja muszę już iść.
-A ja nigdzie cię nie puszczę.
-Oj, to miłe, Łukasz, ale naprawdę muszę iść.- Dziewczyna wyślizgnęła się z moich objęć, po czym z ubraniami skierowała się w stronę łazienki. Wyszła z niej po kilku minutach, w pełnym makijażu, ubrana w krótkie spodenki i bokserkę.
-To ja już idę. Koszule położyłam ci na pralce.
-Naprawdę musisz już iść?- Chciałem ją jakoś przekonać, by została. Objąłem ją w talii, po czym zacząłem całować jej szyje.
-Tak, muszę iść.
-No dobrze. Kiedy kolejne spotkanie?
-Jakoś się zgadamy. A właśnie, dzwoniła do ciebie jakaś dziewczyna. Powiedziała, że zadzwoni później.
-Jaka dziewczyna?- Oderwałem się od Sandry, po czym skierowałem w stronę gdzie leżał mój telefon . Było połączenie od jakiegoś numeru. Postanowiłem oddzwonić później. Teraz chciałem pożegnać się z Sandra. Jednak gdy się odwróciłem jej już nie było.
Oczami Wiktorii
Muzyka jest czymś, co pozwala oderwać mi się od tego świata. Mogę na chwile zapomnieć o problemach, całym otaczającym świecie i po prostu wsłuchać się w rytmy piosenek, które sprawiają, że odpływam. Rap to mój ulubiony gatunek muzyczny. Może dlatego, że opowiada o zwykłym życiu. Czasem teksty piosenek utożsamiam z własnymi przeżyciami. Niektóre utwory idealnie oddają głębszą egzystencje mojego życia. To tak, jakby konkretny kawałek był po prostu o mnie.
Nagle, jak by ktoś brutalnie przywrócił mnie do rzeczywistości.
-Ej oddaj to- Damian wyrwał mi słuchawki i zabrał telefon.- Koniec tego obijania, trzeba wyjść na świeże powietrze.
-Ale ja nie chce nigdzie iść, nie mam ochoty...
-Widzę że humor ci nie dopisuje?
-Niestety, wtedy miałeś racje.
-Ale czym?
-Że kiedyś zostanę sama. Właśnie teraz to nastąpiło.
-Masz jeszcze mnie. Upierdliwego sąsiada .
-Jakie pocieszenie.
-Lepsze takie, niż żadne. A teraz rusz ten swój tyłek i idziemy się przejść.
-Damian, ja naprawdę nie mam ochoty...- Wtedy zabrzmiał dźwięk mojego telefonu. Na wyświetlaczu widniał numer Łukasza. Damian podał mi telefon. Jednak ja nie chciałam teraz z nim gadać. Odłożyłam telefon na łóżko.
- Wiktoria... Może nie jestem jakimś idealnym partnerem do rozmowy, ale umiem słuchać. Nie potrafię patrzeć tak bez czynnie, jak coś cię trapi. Polubiłem cię i chce ci tylko pomóc. Jeśli nie chcesz, to zrozumiem, nie będę naciskał, ale wiesz, jak coś, to możesz zawsze ze mną pogadać.
- W sumie, co mi szkodzi? Może ty pomożesz mi zrozumieć tą waszą "męską płeć".
_____________________________________________________
Przepraszam wiem rozdział powinien być wcześniej .
Miałam jednak problemy zdrowotne .
Tym razem błędy poprawiał Mój Kochany Chłopak wiec zażalenia do niego :* : D